11.05.2014

Chapter 24 (II)

Czy ja ją naprawdę właśnie zdradziłem?! Nie! Proszę, powiedzcie że to jebany sen! 
Z d r a d z i ł e m L i l y.
Ona mi tego nigdy nie wybaczy. Choćbym przepraszał, błagał, zapewniał że nic to dla mnie nie znaczyło (?) to by mi nie wybaczyła. 
Ale czy to na pewno nic nie znaczyło?
Nie znam Barbary. Jest dla mnie nikim. Po prostu się z nią przespałem.
Ale była naprawdę cholernie dobra. Dałem jej swój numer, nie pozbędę się jej tak szybko. Mogę chyba nawet powiedzieć, że była lepsza niż Lily. 
Kurwa. Co ja narobiłem? Właśnie powiedziałem, że jakaś laska z klubu jest lepsza niż moja narzeczona, którą kocham. Fantastycznie, Bieber.
Ale czy Lily musi się dowiedzieć? Nie musi. Właśnie. Zapomnę o Barbarze, gdy napisze zablokuję jej numer i po sprawie. Nikt się nie musi dowiedzieć o tym co miało miejsce dwadzieścia minut temu. Nikt.
    Rozsiadłem się wygodnie na sofie w pokoju hotelowym. Lily jeszcze nie było, co było plusem. Jak ja jej teraz spojrzę w oczy? Jak do siebie wrócimy, nie będę mógł tak żyć. Chociaż.. Dla jej dobra oraz własnego, mogę ją okłamać. Zapomnę o Barbarze, która tak pięknie wiła się pode mną..
Nie potrafię. 
Jesteś chory, Justin. Mówisz, że nie będziesz potrafił zapomnieć o lasce, którą pieprzyłeś w klubie po alkoholu?
Ale ja jej nie pieprzyłem. Ja z nią uprawiałem seks, a to różnica. 
Pojebało mnie, naprawdę. Jebać, zapomnieć o dziewczynie o imieniu Barbara Palvin i zapomnieć jaka była cudowna i piękna. 
  Upiłem łyk wódki, którą wcześniej zakupiłem. Jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ usłyszałem otwierane drzwi. Jak najszybciej oraz najciszej schowałem butelkę pod sofę. Położyłem się na sofie i udałem, że śpię.
Po chwili Lily weszła, zapalając światło. Udając obudzonego oraz zaspanego, przetarłem swoje oczy i spojrzałem na brunetkę. 
-Znowu się upiłeś - jęknęła.
-Przepraszam. Już nigdy więcej, obiecuję. Obiecuję poprawę. Kocham Cię najbardziej na świecie, wiesz? Zawsze będę przy Tobie. Mimo wszystko. Będę na każde Twoje zawołanie. Nigdy nie zrobię Ci już krzywdy i Cię nie zranię. Od tego momentu nigdy Cię nie okłamię oraz nie zranię, przysięgam - powiedziałem ze łzami w oczach.


*LILY'S POV*

-Znowu się upiłeś - jęknęłam zirytowana.
-Przepraszam. Już nigdy więcej, obiecuję. Obiecuję poprawę. Kocham Cię najbardziej na świecie, wiesz? Zawsze będę przy Tobie. Mimo wszystko. Będę na każde Twoje zawołanie. Nigdy nie zrobię Ci już krzywdy i Cię nie zranię. Od tego momentu nigdy Cię nie okłamię oraz nie zranię, przysięgam - powiedział ze łzami w oczach, jakby załamany.
Okej, to było dziwne. Nigdy się tak nie zachowywał. Chociaż może...


*WSPOMNIENIE*

-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - cmoknął mnie w czoło. - Nie wyobrażam sobie dnia bez Ciebie. Kocham Twój uśmiech, Twoje oczy, nosek, całą Ciebie najmocniej kocham. Wiesz o tym prawda? Nie zostawisz mnie nigdy, przez żadną głupotę? - zapytał z czerwonymi oczami.
Prawie płakał. Przysięgam, prawie się płakał. Mój twardy Justin miał się zaraz rozpłakać? Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego.
-Nigdy Cię nie zostawię, nigdy.
Przyciągnęłam jego głowę do siebie a ten wtulił się we mnie. Głaskałam go delikatnie po głowie, próbując go uspokoić. Co się stało?
-Naprawdę bardzo Cię kocham - powiedział zrozpaczonym głosem. 
Złapałam go za ramiona i przyjrzałam się jego twarzy. Płakał. On się naprawdę rozpłakał przez wyznanie uczuć do mnie? 
-Justin.. - szepnęłam.
-Kocham Cię - przerwał mi.
-Coś się dzieje? Powiedz mi, proszę co się z Tobą dzieje.
-Nic się nie dzieje. Zdałem sobie sprawę, że mogłem Cię stracić przez moją głupotę. Nie wybaczyłbym sobie, gdybyś odeszła. Gdybyś mnie zostawiła samego. Bardzo Cię kocham Lily.
-Nie płacz - wyszeptałam.
Justin postawił mnie na podłogę i usiadł na sofie. Usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego ramię.
-Nie zostawiaj mnie.
-Ale nie chcę Cię zostawiać, co Ci przyszło do głowy? - szepnęłam.
-Nie zostawiaj mnie nigdy, proszę.
-Justin, spokojnie. Nigdy nie chciałam Cię zostawiać, nigdy Cię nie zostawię, rozumiesz? Rozumiesz to co do Ciebie mówię? Nie zostawię, nigdy. Kocham Cię.
Justin uśmiechnął się i już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie.
-Kocham Cię, shawty - szepnął po raz kolejny.
-Co Ci przyszło do głowy?
-Mówiłem. Bałem się że mnie zostawisz po tym wszystkim - mocniej mnie przytulił.
-Nigdy w życiu - uśmiechnęłam się pod nosem.


*KONIEC WSPOMNIENIA*

Spojrzałam na Justina. Skąd mam wiedzieć, że znowu mnie nie okłamie? Że to tylko puste słowa?
Naprawdę był załamany. Nie wiem co mam myśleć. Dać mu drugą szansę czy jeszcze poczekać? Zdecydowanie te drugie.
-Naprawdę mi przykro - szepnął.
-Daj mi jeszcze trochę czasu, okej?
-Oczywiście! Ile zechcesz! Poczekam - uśmiechnął się.
Pokiwałam głową i wycofałam się do łazienki. Byłam zmęczona po tym zwiedzaniu. 
Odkręciłam kurki z gorącą wodą i zimną. Nalałam różnych różowych płynów i olejków, a w łazience roznosił się słodki zapach. Rozebrałam się do naga a następnie zakręciłam wodę. Sprawdziłam dłonią wodę, była gorąca ale idealna. Powoli weszłam do wanny, lekko mnie to zapiekło, ale dałam radę. Położyłam się wygodnie i pozwoliłam moim mięśniom się rozluźnić. Zaczęłam wspominać wszystkie dobre chwile.


*WSPOMNIENIA*

Od kilku miesięcy żyjemy razem, bez żadnych kłótni czy nieporozumień. Teraz nie umiem wyobrazić sobie życia bez tego idioty.
-Oo kogo ja widzę w samym szlafroku! - krzyknął Justin wchodząc do domu.
Akurat wyciągałam mąkę.. Oj Bieber oberwiesz. Szatyn podszedł do mnie i zaczął łaskotać. "Niechcący" rzuciłam mąką w Justina. Niechcący!
-Tak chcesz się bawić, złotko? - zapytał uśmiechając się cwaniacko.
-O nie, Bieber! - krzyknęłam gdy przerzucił mnie sobie przez ramię.
Ruszył w stronę schodów, potem wszedł do naszej sypialni i rzucił na łóżko.
-Nie, nie nie! Nie myśl sobie, że.. - nie dokończyłam, ponieważ Justin złączył nasze usta w pocałunek.
Miałam na sobie bieliznę i szlafrok. Szatyn powoli zaczął rozpinać guziczki szlafroku, za każdym rozpiętym guzikiem składał pocałunek na nowo odkrytej części mojego ciała. Justin położył się na boku, ja uczyniłam to samo. Nasze ciała były praktycznie złączone. Justin przejechał dłonią po moim udzie, następnie spojrzał w moje oczy. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze wargi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc. Justin zaczął pieścić moją szyję, a ja odchyliłam głowę w bok. Takie czułości mam codziennie, kilkakrotnie. Uwielbiam go. Uwielbiam gdy traktuje mnie jak księżniczkę. Gdy już zrobił mi te malinki, zajął się moją górną garderobą, która po chwili leżała na podłodze. Szatyn całował moją szyję, ręce, brzuch, uda i piersi. Zatopiłam dłonie w jego idealnie postawionych włosach.


******

Justin? 
-Hm? - spojrzał na mnie na chwilę.
-Kocham Cię, wiesz? Bardzo. - nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. - Bardzo, bardzo bardzo. - znowu pocałowałam go w policzek. - To wspaniałe.
-Co takiego?
-Wspaniałe jest to, że mam przy sobie taką osobę jak Ty. Kochasz mnie, troszczysz się. Jesteś cudowny, aż z tego szczęścia nie mogę usiedzieć w miejscu. - zaśmiałam się cicho.


*******

-Trzeba zrobić pokoje gościnne jeszcze, i niektóre dziecięce.
-Dziecięce? - zapytałam.
-No dla naszych dzieci. - pocałował mnie w skroń.
Uśmiechnęłam się.
-To pięć gościnnych i trzy dziecięce.
-Trzy dziecięce? Chyba na odwrót.
-Justin! - zaśmiałam się.
-Tylko trójka? - zrobił maślane oczka.
-Więcej póki co nie. Zrobimy pięc gościnnych, najwyżej się potem przerobi na dziecięce.
Justin zgodził się i przytulił mnie do siebie.
-Podoba Ci się sypialnia czy remontujemy?
-Jest cudowna, coś Ty! - zarzuciłam mu ręce na szyję.
-To może wypróbujemy to łóżko? - poruszał brwiami w górę i dół.
-Może najpierw się rozpakujemy?
-Może nie. - trącił nosem moją szyję a następnie się do niej przyssał.
-Justin. - jęknęłam z rozkoszy.
-Proszę, nie mów stop.. - powiedział i dalej obdarowywał moją szyję pocałunkami.
-Justin.. 
-Proszę, nie każ mi przestać.
Jęknęłam a moja dłoń powędrowała we włosy szatyna. Czyżby Justin potrzebował czułości jak nigdy wcześniej? Postanowiłam mu nie odmawiać. Justin momentalnie przysunął mnie do ściany a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Myślałam że pocałunki Justina doprowadzą mnie do takiego szaleństwa jak jeszcze nigdy. Może dlatego że zaczęliśmy nowy etap i jestem z tego tak strasznie zadowolona? Zaczęłam oddychać przez usta. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej, napierając na mnie swoim torsem i sprawiając że mogłam poczuć niemal każdy skrawek jego umięśnionego ciała. Mimowolnie przygryzłam wargę. Zaczynałam odczuwać podniecenie, które wkrótce zaczęło ogarniać mnie całą, od stóp do głowy, gdy Justin przesunął swoje usta niebezpiecznie blisko moich.
-Jesteś taka cudowna. - szepnął między pocałunkami.
Lekko odchyliłam głowę w tył dając większy dostęp do mojej szyi. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-Kurwa. - syknął Justin.


*******


-Justin, zgadzam się. - szepnęłam gdy właśnie wsadził sobie kawałek do buzi.
-Na? - podniósł brew.
-Na przeprowadzkę. 
Justina oczy przypominały pięciozłotówki. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
-To cudownie! Możesz się kwiatuszku zacząć pakować! 
Uśmiech z twarzy Justina w ogóle nie schodził. Dokończyliśmy posiłek, a następnie poszliśmy na parkiet. Leciała akurat wolna piosenka. Justin stanął naprzeciw mnie i położył sobie moje ręce na szyi, swoje umieszczając na mojej talii. Zaczęliśmy powoli poruszać się do piosenki. Po kilku zatańczonych piosenkach ruszyliśmy w głąb stolików. Zatrzymała nas młoda para.
-No i jak kochani? Podoba się wam? - zapytała Emily.
-Tak, jest cudownie. - odpowiedział Justin.
-No, Lily, pochwal się! - powiedział Chris.
-Czym? - wyprzedził mnie Justin nie dając dojść mi do słowa.
-Jesteś w ciąży! - krzyknął.
-Słucham? - zapytałam.
Justin spoglądał to na mnie, to na Chrisa zdezorientowany. Emily uderzyła łokciem Chrisa w bok.
-Nie? Myślałem, że..
-Przytyłam? O cholera. Nie jestem w żadnej ciąży. Chyba, że.. - nie dokończyłam.
Nie dokończyłam, ponieważ na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ukazujący moje białe ząbki, a następnie spojrzałam na mojego księcia.
-Chyba, że? - zapytała Emily.
-Chyba że, Justinek będzie chciał małego bobaska. - dokończyłam.
Justin uśmiechnął się, złapał mnie w talii i odciągnął od młodego małżeństwa.
-Już niedługo. - szepnął mi do ucha a moje oczy wyszły w orbit.
-Justin, czy to znaczy że chcesz mieć ze mną dziecko?


***********

Justin odsunął mi krzesło jak przystało na  gentelmena a ja usiadłam. Zaczęliśmy naszą kolację, dziś świętujemy pół roku razem.
-Smakuje Ci? - zapytał niepewnie.
-Jest świetne, dziękuję.
-Eh, Lily, bo muszę Ci coś powiedzieć. Nie jestem pewien jak zareagujesz, ale proszę, nie oblewaj mnie winem! - zaśmiał się.
Mi nie było do śmiechu,
-Jeżeli chcesz mnie zostawić, wal prosto z mostu. Zniosę to - fuknęłam i wstałam od stołu.
Nagle poczułam uścisk na nadgarstkach a następnie zostałam obrócona przodem do szatyna.
-Nie chcę Ciebie zostawiać, co Ci przyszło do głowy? 
-No to o co do cholery chodzi?! - krzyknęłam.
-To nie tak miało być - pokręcił głową.
Justin sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął małe, czerwone pudełeczko. Spojrzał niepewnie na mnie, a ja stałam zszokowana. Ukląkł na jedno kolano, otworzył pudełeczko z pierścionkiem i powiedział:
-Lily Collins, czy zechcesz zostać moją żoną? - spojrzał na mnie z dołu.
Moje oczy wyszły w orbit. Stałam tak przyglądając się Justinowi albo pierścionkowi i nie wiedziałam co powiedzieć. Zabrakło mi tchu.
-Lily? - zapytał. - Wyjdziesz za mnie?



*KONIEC*


Dobra, koniec wspominania! Muszę się odprężyć. Tak, zdecydowanie to będzie najlepsze.







***************
Planowałam cały rozdział właśnie zrobić takie wspomnienia, nie miałam pomysłu na ten rozdział.
Ale na następny mam, więc spokojnie, haha.
Tylko 4 komentarze? Naprawdę?:(
Rozdział 22 ma 13 komentarzy:(
A 23 tylko 4:(
Smutno trochę.
Ale cóóóóóóż. 
Skończyłam egzaminy, więc rozdziały będą regularnie dodawane.
Bloga I tylko zapalniczka rozgrzeje nasze serca będzie prowadzić Karolina. Ja będę jej pomagać.
Ale ten jest tylko mój! ;)
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie nieco więcej komentarzy, niż pod poprzednim ♥
Buziaczki:*



7 komentarzy:

  1. Jezu, jak on mógł ja zdradzić !!!!! Swietnie piszesz, czkeam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin to pierdolony idiota!
    Fajny rozdział :D
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, szkoda że większoć to wspomnienia, ale o tak świetny, dodawaj częściej. ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Justin to cholerny sukinsyn, jak mógł zdradzić Lily?!
    Świetny rozdział :) / @CollinsFtBower

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Czekam na nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oesu, jak on mógł ją zdradzić!?
    I jeszcze twierdzi, że jakaś dziwka jest od niej lepsza. :o
    No Jezu. :c
    Rozdział oczywiście IDEALNY. ♥

    http://without-commitment-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny, nie przejmuj się tak małą ilością kom bo dużo osób czyta ale nie komwntuje po prostu, dodawaj częśćiej :****

    OdpowiedzUsuń