29.05.2014

Chapter 25 (II)

*LILY'S POV*

Właśnie mijał drugi tydzień mojego, a chyba naszego pobytu w Lloret de Mar. Przez ten czas praktycznie nie rozmawialiśmy. Mijaliśmy się na krótkim "cześć, miłego dnia" i "dobranoc". ale dziś postanowiłam podjąć pewne kroki. Dam mu tą szansę. Widzę przecież, że się zmienił. Chodzi przybity, w jego oczach nie ma tych samych iskierek co kiedyś. Zaprosiłam go dziś na spacer po opuszczonej plaży, którą niedawno odkryłam. Nikt tam nie przychodzi. 
Tak cholernie za nim tęsknię. 
-Idziemy? - zapytał.
-Tylko się przebiorę.
Chłopak usiadł z powrotem na sofie a ja powędrowałam szybko do sypialni. Wybrałam ciuchy i szybko się w nie ubrałam. Mój brzuch był widoczny, ale nie wstydziłam się go, bo nie miałam czego. Był taki jaki chciałam. Nałożyłam na nos okulary i wsadziłam do kieszonki szortów telefon. Opuściłam łazienkę, czułam na sobie przeszywający wzrok Justina. Nie czułam się teraz zawstydzona, przywykłam i cholernie mi się to podobało. Czyli nadal uważa mnie za atrakcyjną. Uśmiech na mojej twarzy zawitał, gdy niechcący opuściłam telefon i szybko się po niego schyliliśmy. Justin był pierwszy, ale ja położyłam swoją dłoń na jego dłoni, kompletnie przez przypadek, naprawdę. Spojrzeliśmy sobie w oczy a ja w końcu dostrzegłam te iskierki. Po chwili się otrząsnęłam, jeszcze nie teraz, poczekaj Bieber. 
  Szliśmy po rozgrzanym piasku, a w dłoniach trzymałam moje sandałki. Jak chciałam, nikogo tutaj nie było. Zaprowadziłam nas na ogromne skały, po czym usiadłam, a szatyn zrobił to samo. Nie wiedziałam teraz jak dobrać słowa, nagle odjęło mi całą mowę.
-Więc? - dopytywał się.
Co mam powiedzieć?
-Chcę Ci dać drugą szansę - powiedziałam głośno po długiej chwili, wypuszczając powietrze, a na mojej twarzy pojawił się szeroki, szczery uśmiech.


*JUSTIN'S POV*
Całą drogę wpatrywałem się w brunetkę, miała tak piękne opalone ciało. Jej płaski, również opalony brzuch, boże chciałem go całować! Nim się spostrzegłem, dotarliśmy do celu Lily. Nic nie mówiła, co cholernie mnie zdenerwowało.
-Więc? - zapytałem.
Cisza.  

Będę tym jedynym, jeśli tego zechcesz
Gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I czuję się taki mały
Nic z tego nie rozumiem
I nic już nie wiem
I potknę się i upadnę
Wciąż uczę się kochać
Zaczynam dopiero raczkować
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I przepraszam, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć
Gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I schowam swoją dumę do kieszeni
Jesteś jedyną, którą kocham
I mówię "żegnaj"
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
I przepraszam, że nie mogłem do Ciebie dotrzeć
I gdziekolwiek, podążałbym za tobą
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
Powiedz coś, bo rezygnuję z Ciebie
Powiedz coś

-Chcę Ci dać drugą szansę - odpowiedziała w końcu uśmiechając się.
Tak! W końcu, boże ile musiałem czekać!
Ale..
-Na pewno? - zapytałem smutno.
Przecież ją zdradziłem. Nie wiem. Nie wiem, nie wiem, nie wiem jakie mam uczucia. W połowie chciałbym aby mi nie wybaczyła i abym gnił z poczuciem winy. Ale tak bardzo ją kocham, chcę przy niej być, dlatego też chciałem aby dała mi drugą szansę.
-Chcę tego - powiedziała.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jej słowa odpędziły wszystkie myśli. 
Jest moja. Jest moja.
Podniosłem się a chwilę potem czułem jak Lily rzuca się na mnie. Szybko ją objąłem i okręciłem w okół osi. Śmiała się swoim pięknym śmiechem prosto do mojego ucha, przez co na mojej twarzy zawitał najszerszy uśmiech.
-Kocham Cię - wyszeptałem patrząc jej w oczy i opierając moje czoło o jej.
-Kocham Cię.
Delikatnie złączyłem nasze wargi. Oblizałem jej wargę, prosząc o dostęp, który od razu mi dała. Nasze języki odnalazły się w pięknym tańcu. Kiedy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie. Oparliśmy ponownie nasze czoła o siebie, ciężko oddychając.
-Wracajmy do domu - powiedziała.
Uśmiechnąłem się i złożyłem szybki pocałunek na jej rozgrzanych wargach.
Jesteśmy razem. Nie mogę w to uwierzyć! Ona mi, kurwa, wybaczyła!
Ale.. Ja ją zdradziłem. Przespałem się z Barbarą, która cały czas do mnie pisze i dzwoni. Wiem, że źle zrobiłem ale nie odstanie się. Muszę z tym żyć teraz. Muszę żyć z sumieniem. Lily mi wybaczyła, bo się zmieniłem. Przestałem ćpać, pić i nigdy jej już nie uderzę. Ale jestem pewny, że zdrady nigdy by mi nie wybaczyła. Nigdy. Chociaż może myślała, że gdy byłem naćpany i pijany to ją zdradziłem? Nie mogę o tym myśleć. Zapomnę o Barbarze. Raz na zawsze.
  Nim się spostrzegliśmy, byliśmy pod drzwiami naszego pokoju. Od razu chciałem wziąć się za walizki, ale czyjeś ręce mi zabroniły.
-Brakowało mi Ciebie - wymruczała do mojego ucha.
Po chwili rzuciła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. 
-Mi Ciebie też - mruknąłem całując jej szyję.
Całą szyję pokrywałem pocałunkami, a Lily cicho pomrukiwała. Uwielbiam ją. Zostawiłem po sobie masę malinek, co oznaczało że należy do mnie i jest moja. Tylko moja i tylko dla mnie. Cała wspaniała. 


*LILY'S POV*

Wplątałam dłonie w jego idealnie postawione na żel włosy i ciągnąc za ich końcówki przysunęłam się bliżej szatyna. Jego dłonie były dosłownie wszędzie, zwiedzały każdy kawałek mojego ciała. Nabrałam łapczywie powietrza, chciałam więcej.  Z moich ust wydobyło się ciche westchnienie, gdy Justin przejechał językiem po mojej dolnej wardze, która lekko drżała, by następnie powrócić do ponownego całowania szyi oraz linii szczęki. 

Jego delikatne i subtelne pocałunki sprawiały, że zatraciłam się zupełnie. Poczułam jak Justin przesuwa swoje usta w dół mojej szyi, kierując się w stronę obojczyków, na których już po chwili zaczął zostawiać swoje pocałunki. Podniecenie narastało we mnie coraz szybciej i szybciej. Szybko poradziłam sobie z jego białą koszulką. Ujrzałam jego umięśnioną klatę, a serce zaczęło szybciej bić. Ile mój narzeczony spędza czasu na tej siłowni? Był perfekcyjny! Moje dłonie zaczęły jeździć po jego nagim torsie, a motylki w moim brzuchu nie dały mi już wytrzymać. Chłopak zwinnie poradził sobie z moim topem. Po niedługiej chwili leżeliśmy całkiem nadzy zatraceni w sobie. On był tak cholernie seksowny. 


Usta Justina składały pocałunki na moim brzuchu, piersiach, obojczykach oraz ramionach. 
-Tęskniłem za tym - szepnął między pocałunkami na brzuchu.
Już miał zacząć całować moje uda, gdy to ja przejęłam inicjatywę i położyłam się na nim. Złapałam za jego kolegę, którego tak dawno nie widziałam. 
Gdybym wiedziała, że zatęsknie za tym widokiem, to bym pewnie bała się o swoją przyszłość. 
Trzymając go w ręku, przejechałam językiem po żołędziu. Szatyn jęknął przymykając oczy. Zaczęłam wsadzać go sobie głębiej do buzi, traktując go jak lizaka. Ssałam jego czubek, dołączając również ruchy ręką, które były coraz bardziej energiczne. Temperatura w pomieszczeniu zaczęła się podnosić. Justin pociągnął mnie za rękę do góry, powodując tym samym, że na niego upadłam. Podciągnęłam się wyżej aby dorwać się do jego ust, a on złapał mnie za pośladki. Rozstawiłam nogi po obu stronach, podnosząc tyłek do góry. Justin przytrzymał penisa, kiedy ja powoli na niego opadałam. Czując go w sobie, zalała mnie fala gorąca. Justin podnosił biodra tak szybko, że nawet nie byłam w stanie go całować, bo brakowało nam nawzajem tchu. Kiedy wyszedł ze mnie spojrzałam na niego zaskoczona. Szatyn szybko przewrócił nas i teraz leżałam pod nim. Brutalnie we mnie wszedł, a z moich ust wydobył się ponowny jęk. I tak cały czas. Po chwili sperma trysnęła, a Justin wyszedł ze mnie.
-Byłaś cudowna - jęknął leżąc obok.
-Kocham Cię - powiedziałam.
-Kocham Cię najmocniej na całym świecie.








***************
Ugh, mimo że krótki mi się podoba.
Yeah! Pogodzeni!
Seks na zgodę? Owszem.
Uhuhu drugi rozdział ze sceną porno *o*
Miałam dodać wczoraj, ale mama mi już internet wyłączyła więc dodaje o 7:28 XD
Hyhyhy, do zobaczenia misiaki!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ


4 komentarze: