4.12.2013

Chapter 13 (II)

*JUSTIN'S POV*
Wiem że Los Angeles za bardzo przypomina mojej ukochanej o tej całej tragedii. Z jej opowiadań wnioskuję że nie miała ciekawego dzieciństwa. Dlatego wpadłem na świetny pomysł. 
Wyprowadzka.
Tylko jeżeli się zgodzi. Zaczęlibyśmy nowe, szczęśliwe życie. Tylka ja i ona. 
Chciałbym się przeprowadzić do Nowego Jorku lub Kanady. W Kanadzie moglibyśmy zamieszkać w Toronto. Chciałem się zerwać z łóżka, była godzina dziesiąta a moja królewna jeszcze spała, i zobaczyć oferty kupna domu. Ale coś mnie powstrzymało, a raczej ktoś. 
-Nie śpisz. - wymruczała mi do ucha.
-Jak się spało, księżniczko? - objąłem ją.
-Dobrze. - odpowiedziała, obojętnie?
Tak, często ma zły humor, dlatego pomyślałem o przeprowadzce. Na pewno to jej pomoże.
-Kochanie, mam dla Ciebie pytanie, propozycje.. - zacząłem. 
-Tak? 
-Chciałabyś zacząć wszystko od początku? Nowe życie, Ty i ja..
-Co masz na myśli? - podniosła brew.
-Wiem że nie miałaś tu łatwo, tu w Los Angeles, dlatego.. dlatego chciałabyś się przeprowadzić? Z mieszkaniem to nie problem ja wszystko załatwię, wystarczy jedno twoje słowo, a.. 
-Gdzie na przykład się przeprowadzić? - przerwała mi i przeszła do pozycji siedzącej.
-Myślałem nad Nowym Jorkiem, a Toronto. Decyzja należy do Ciebie shawty.
Na twarzy mojej ukochanej wymalował się szczery uśmiech. Pocałowała mnie lekko w policzek, a następnie wtuliła się w mój tors.
-Dziękuję. Dziękuję za to że jesteś, że pomyślałeś o mnie. 
-Zgadzasz się? - uśmiechnąłem się.
-Bardzo bym chciała. Miałeś dobry pomysł, Justin, ale nie umiałabym zostawić Emily. Niedługo się ożeni..
-Ale kochanie, po jej ślubie się wyprowadzimy. Ona sobie poradzi, będzie miała męża, przecież będziemy ją odwiedzać lub ona nas.
Lily wbiła wzrok w sufit. 
-Justin, muszę to przemyśleć. Ale szanse są bardzo duże. Bardzo chcę zacząć wszystko od początku, właśnie z Tobą. 
Ucieszyłem się jak dziecko, które dostało swoją wymarzoną zabawkę. Musnąłem jej wargi, wstałem z łóżka i powędrowałem do kuchni. Krzyknąłem po drodze aby nie wychodziła z łóżka. Postanowiłem zrobić jej śniadanie do łóżka. Z jajek na twardo zrobiłem serca, ułożyłem odpowiednio na talerz, z chleba też wyciąłem serca i dołożyłem truskawki. Zrobiłem nam ciepłą herbatę i wszystko razem zaniosłem na tacy do sypialni. Gdy tylko wszedłem oczy Lily wyglądały jak pięciozłotówki na co szeroko się uśmiechnąłem. Postawiłem tacę na łóżko, następnie delikatnie musnąłem wargi mojej ślicznotki. Ułożyłem się wygodnie na łóżku obok Lily, potem zaczęliśmy jeść śniadanie przyrządzone przez seksownego mnie. Skromność, dokładnie tak.
-Mmm, dziękuję. - powiedziała.
Posłałem jej ciepły uśmiech. Gdy już zjadłem skoczyłem do łazienki zostawiając ją samą. Wziąłem prysznic, swoje ciało namydliłem pomarańczowym żelem, następnie spłukałem je. Odświeżony wyszedłem z kabiny prysznicowej, ubrałem się, ułożyłem włosy i zadowolony opuściłem zaparowane pomieszczenie. 
-Posprzątaj, misiu. - szepnęła Lily wchodząc do łazienki.
*LILY'S POV*
Podobał mi się pomysł Justina z przeprowadzką. Naprawdę jest świetny. Los Angeles źle mi się kojarzy. W ten sposób nigdy nie uwolnię się od okropnej przeszłości z Carterem. Na 99% zgodzę się na przeprowadzkę. Ale jeszcze nie teraz. 
On jest taki kochany. Śniadania do łóżka, noszenie za mnie siatek na zakupach, które są naprawdę lekkie, ogólnie się o mnie troszczy. Gdy wyszedł z łazienki od razu zerwałam się z łóżka.
-Posprzątaj misiu. - szepnęłam.
Weszłam do łazienki i rozebrałam się do naga. Weszłam pod prysznic i umyłam swoje ciało arbuzowym żelem co sprawiło że pachniałam niczym sałatka owocowa. Wysuszyłam swoje ciało i włosy. Ubrałam się, włosy spięłam w kucyka, zrobiłam kreski, nałożyłam tuszu na rzęsy, następnie, opuściłam łazienkę. Justin siedział na łóżku z gitarą. Uśmiechnęłam się, wzięłam swój telefon a następnie opuściłam pomieszczenie. Wybrałam numer mojej przyjaciółki.
-Tak? - odezwała się radośnie.
-Hej, mam do Ciebie propozycję.
-To ja mam dla Ciebie. Muszę wybrać suknie na ślub!
-Jeszcze nie wybrana? - zdziwiłam się.
-Nie! Został jeden dzień! Co ja mam robić, cholera!
Cicho zachichotałam.
-Nie śmiej się! - krzyknęła.
-Emily spokojnie, masz upatrzoną jakąś?
-W zasadzie tak. Wiem do jakiego sklepu pójdziemy. 
-Będę po Ciebie za dziesięć minut, okej?
Emily przytaknęła, a ja radośnie wbiegłam do sypialni. 
-Mogłabym wziąć samochód? - zapytałam z uśmiechem.
-Mogę Cię zawieźć, a poza tym masz prawo jazdy? - zapytał zszokowany.
-Nie wiedziałeś? Mam, ale nie miałam samochodu, to mogę? Muszę jechać z Emily na zakupy, wiesz, babskie sprawy.
-Bierz jaki chcesz. Tylko błagam, nie bierz mojego ulubionego ferrari. - zrobił słodkie oczka.
-Boisz się, że coś się stanie z Twoim ulubionym samochodem? - położyłam dłonie na biodra.
-Znając Twoje możliwości.
Uśmiech z mojej twarzy znikł.
-Nie ważne. Wezmę taksówkę. - powiedziałam cicho.
Złapałam torbę i po chwili zbiegałam po schodach. Ruszyłam przed bramę, wybierając numer.
-Lily zaczekaj! - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.
Niechętnie zatrzymałam się. Wywróciłam oczami i obróciłam się. Justin podbiegł do mnie i złapał za dłonie.
-Przepraszam. Nie o to mi chodziło. Przywiązałem się do tego autka, i nie chciałbym aby coś mu się stało, żaden inny samochód mi go nie zastąpi.
-A mnie ktoś zastąpi? 
-Co? Nie! - przytulił się do mnie.
Moje ręce powędrowały w jego idealnie ułożone włosy.
-Przepraszam, wiem jestem okropna dla Ciebie.
-Wcale nie jesteś. - zaśmiał się.
Powędrowaliśmy za ręce do garażu. Justin wręczył mi kluczyki i wskazał na czarnego Aston'a Martin'a. Pocałowałam go w usta i jak głupia skacząc pobiegłam w stronę samochodu. Słyszałam tylko donośny śmiech Justina. Wsiadłam do auta, po czym odpaliłam go. Uważnie wyjechałam z garażu. Justin szedł za mną, aż do bramy. Otworzyłam szybę, spojrzałam na niego a ten tylko śmiał się.
-No co?
-Kocham Ciebie uszczęśliwiać, ale Twoja reakcja na dostanie kluczyków, cudowna. - przegryzł wargę, prawdopodobnie tylko dlatego aby nie wybuchnąć śmiechem. - Moja szalona.
Justin znowu zaczął się śmiać. Wywróciłam oczami, złapałam go za białą koszulkę i przyciągnęłam bliżej siebie. Musnęłam jego wargi, a ten pogłębił pocałunek wsuwając swój język do mojej buzi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Opiekuj się moim autkiem! - krzyknął przez śmiech gdy już odjeżdżałam. 
Wystawiłam dłoń za szybę i pokazałam kciuk, na znak że się zgadzam. Schowałam dłoń, zamknęłam szybę i jak najszybciej pojechałam w stronę mieszkania mojej przyjaciółki. Po niedługim czasie dojechałam i czekałam na nią siedząc w samochodzie. Długo też, nie musiałam czekać na nią. Radośnie usiadła na miejsce pasażera.
-Czyje to auto do cholery? - pisnęła zadowolona. - Nie mów że Twoje bo padnę!
-Justina. 
-O matko.. - szepnęła z uśmiechem.
Sama się uśmiechnęłam. Na tyłach samochodu leżała czarna koszulka Justina. Ona nadawała zapach który roznosił się po samochodzie. Zapach Justina. 
Emily podała mi adres, i po około dwudziestu minutach byłyśmy pod sklepem z sukniami ślubnymi. Weszłyśmy równo do sklepu, od razu uderzyła nas woń świeżych kwiatów. 
-Dzień dobry, byłam tutaj kilka dni temu, wybrałam cztery suknie. - powiedziała moja przyjaciółka.
-Oczywiście, pamiętam, proszę za mną. - powiedziała z uśmiechem kobieta.
Miała około dwudziestu lat i cały czas się do nas uśmiechała. Szczególnie do mnie. Już dłużej nie wytrzymam jej głupiego uśmieszku. Miałam ochotę spiorunować ją takim wzrokiem, że więcej się nie uśmiechnie. Ekspedientka podała dla Emily pierwszą suknię, a trzy położyła na stoliczku obok przymierzalni. Odeszła od nas do innych klientów, no w końcu. Emily wyszła w prostej kreacji, które idealnie do niej pasowała.
-Za bardzo widać mój wielki brzuch, następna!- krzyknęła i weszła do przymierzalni.
Cicho się zaśmiałam i podałam Emily kolejną suknię. Po minucie wyszła, tym razem była to koronkowa suknia. Przyjaciółka nie miała na co narzekać, nie opinała jej się zbytnio na brzuchu, była naprawdę w porządku. Wzięła kolejną suknię, i znowu po minucie wyszła do mnie się za prezentować. Była to sukienka do kolan. 
-Emily skarbie, to Twój ślub. Musisz wyglądać jak prawdziwa księżniczka, ale ta sukienka do tego się nie nadaje. - powiedziałam. 
Pokiwała głową, poszła przymierzyć ostatnią suknię, tym razem długą. Ostatnia była idealna, przyszłej pannie młodej również się podobała. Zdecydowałyśmy się wspólnie na nią. Przy kasie, gdy już zapłaciła ekspedientka poinformowała Emily że są także buty, więc ta szybko pobiegła sprawdzić. Ja zostałam przy kasie. 
-Bieber jest dobry w łóżku? - zapytała ekspedientka.
-Słucham?
-Wiesz, jak mnie posuwał to było idealnie. Ale dla Ciebie może był gorszy. - zaśmiała się.
Spojrzałam na etykietkę. Caroline Rogers. Zapytam się Justina o wszystko, ale oczywiście to przecież jego przeszłość, chyba. Sama nie wiem kiedy ją "posuwał".
-Kiedy to miało miejsce? 
-Oj już dawno! Był taki delikatny..
-Dobra daj sobie spokój. Powiedz Emily że czekam w samochodzie. - przerwałam jej i wyszłam ze sklepu.
Jak na zawołanie zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam go z torby, Justin.
-Kiedy będziesz? - zapytał.
-Za pół godziny, jeśli nie będzie korków. Mamy do pogadania, Justin. - szepnęłam i się rozłączyłam.
Byłam cholernie zła. Nie wiem dlaczego. Przecież to mogła być jego była dziewczyna, cokolwiek. Muszę zacząć myśleć racjonalnie. Wykonałam kilka głębokich wdechów i wydechów, co mnie uspokoiło. Po dziesięciu minutach Emily przyszła do samochodu.
-Czemu na mnie nie poczekałaś w salonie? - zapytała.
-Ta szatynka mnie denerwowała, zgadnij co mi powiedziała.
-Co takiego?
-Pytała czy Justin jest dobry w łóżku, bo jak ją posuwał to było cudownie, wyobrażasz to sobie?
-Lily, spokojnie, może jest zazdrosna że z nim jesteś i chce spowodować waszą kłótnie? Nie daj się prowokować jakiejś osobie.
-Nie wpadłam na to, myślałam też że to jego była dziewczyna, tak czy siak porozmawiam sobie z moim Romeo.
Emily pogłaskała po ramieniu i ruszyłyśmy. Odwiozłam ją a następnie wróciłam do siebie. Po drodze zrobiłam jeszcze małe zakupy. 
Zaparkowałam auto a kluczyk odwiesiłam na odpowiedni haczyk w garażu. Weszłam do domu, natychmiastowo poczułam w nozdrzach jakby coś się paliło. Moje serce zaczęło szybciej bić. Pobiegłam do kuchni, wyłączyłam piekarnik i otworzyłam go. Otworzyłam okna a ścierką zaczęłam machać przy piekarniki.
-Justin! - krzyknęłam.
Szatyn momentalnie pojawił się obok mnie.
-Cholera. - przeklął. 
Spiorunowałam go wzrokiem. Niech się lepiej cieszy że wróciłam na czas, bo mogłoby dojść do pożaru przez niego. 
-Musimy porozmawiać. - usiadłam przy stole. - Znasz Caroline Rogers?
Justina oczy pokazywały wyraźnie że kojarzy ekspedientke z butiku.
-Odpowiesz mi? - spojrzałam w jego oczy.
-Skąd o niej wiesz?
-Justin powiedz mi co Cię z nią łączy lub łączyło!
-Dwa lata temu miałem dziewczynę. Byłem z nią szczęśliwy, ale pojawiła się Caroline. Wszystko zniszczyła. Wmówiła Alice że spała ze mną, że ją zdradzałem. Alice zerwała ze mną. 
-Mi mówiła dokładnie to samo. - szepnęłam.
-Posłuchaj, nigdy nie spałem z Caroline. Ona była po prostu zazdrosna że mam kogoś, chciała za wszelką cenę rozbić każdy mój związek. Nie chcę żeby to samo stało się z nami. - spuścił głowę w dół.
Wstałam spokojnie od stołu i usiadłam Justinowi na kolana. Moje dłonie splotły się na jego karku. Oparłam czoło o jego czoło i spokojnie oddychałam.
-Wierzę Ci. Nie dam się jej podpuścić.
Justin uśmiechnął się i pocałował mnie. Wstał z krzesła a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Przycisnął mnie do ściany, zaczął ssać i całować moją szyję. Jedna dłoń powędrowała w jego włosy. Mój oddech przyspieszył. Justin rozpiął mój rozporek, oderwał od ściany i powędrował na górę. Wszedł do sypialni, następnie rzucił mnie na łóżko i znalazł się nade mną. Ponownie wtopiłam dłonie w jego włosy a on wznowił swoją wcześniejszą czynność. Zdjął mi spodnie potem sweter i tak zostałam w bieliźnie. Zdjęłam mu jego koszulę a on zdjął swoją koszulkę. Rozpięłam jego spodnie i pomogłam je zdjąć. Byliśmy w samej bieliźnie. Moja dłoń powędrowała na czarne bokserki Justina. Szatyn całował mój dekolt, szyję, brzuch aż w końcu zszedł niżej. 
***
Właśnie zastanawiałam się co ubrać na wieczór panieński. W końcu wygrzebałam z szafy idealną sukienkę. Pobiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, ponieważ byłam cała spocona po stosunku z Justinem. Na włosy nałożyłam malinowy szampon a na ciało arbuzowy żel. Spłukałam się i wyszłam z kabiny prysznicowej. Doprowadziłam swoje ciało do suchości i ubrałam sukienkę, zrobiłam mocny makijaż i wykonałam fryzurę. Zadowolona przeszłam do sypialni gdzie czekał ubrany już Justin. Cmoknęłam go w usta i założyłam swoje buty. Oboje zeszliśmy na dół gdzie nałożyliśmy kurtki. Opuściliśmy dom, wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Justin wysadził mnie pod domem Emily a sam pojechał do Chrisa. Weszłam do domu i wszystkie razem zaczęłyśmy wieczór panieński Emily.
***
Cała nasza dwudziestka zmierzała do najlepszego klubu w mieście. Gdy weszłyśmy do Boardner's od razu uderzył nas zapach alkoholu, papierosów i potu. Ruszyłyśmy w kierunku baru, zamówiłyśmy drinki a następnie zasiadłyśmy do łoży. I tak rozkręciła się impreza. Drink za drinkiem, tańce. 
Szłam sama do baru. Zamówiłam sobie kolejnego drinka, wypiłam i ruszyłam na parkiet. Poczułam czyjąś dłoń oplatającą moją talię. Zdecydowanie był to mężczyzna. Przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy taniec. Spojrzałam na silną dłoń, miała bardzo dużo tatuaży, były mi bardzo znajome. Nasze ciała ocierały się o siebie. Tańczyłam swobodnie dopóki mężczyzna nie zaczął całować mojego karku. Gwałtownie się obróciłam a moja dłoń wylądowała na policzku partnera. 
-Za co?! - krzyknął znajomy głos.
-Justin. - szepnęłam i zaczęłam się śmiać. - Nie wiedziałam że to Ty.
-W sumie to się ciesze, bo jesteś mi wierna, nie dałaś "obcemu" facetowi się całować. - zaśmiał się cicho.
-Przepraszam. - pogłaskałam go po czerwonym policzku.
-W porządku, co tu robisz?
-Ostatni etap wieczoru panieńskiego, a Ty?
-My też tu jesteśmy. - zaczął się śmiać.
Rozejrzałam się po klubie i w oddali zauważyłam Emily z Chrisem, tańczyli razem. Spojrzałam na Justina, widać było że dużo wypił. Szatyn złapał mnie za dłoń i poprowadził w stronę baru. Zasiedliśmy na stołkach a Justin zamówił shoty. Spojrzałam na niego, nie było z nim dobrze. Był naprawdę mocno wstawiony. 
-Może wrócimy do domu? - zapytałam.
Justin spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Wypił zawartość szklanki i poprosił o jeszcze.
-Justin. - upomniałam go.
-Czego?!
Spojrzałam na niego, bałam się. Justin widząc to potrząsnął głową, uderzył się w nią i przytulił mnie. Przeprosił i zgodził się abyśmy wrócili do domu. Pożegnaliśmy się z resztą, wsiedliśmy do taksówki i odjechaliśmy.
Już w progu Justin zdjął buty, podniósł mnie a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Zaczął całować mój biust idąc na górę. Położył mnie w sypialni na łóżku i zaczął grę wstępną.
*NASTĘPNY DZIEŃ*
Obudziłam się o godzinie 14. Justin jeszcze słodko spał. Ślub zaczyna się o 16.30 więc mam jeszcze sporo czasu. Cmoknęłam Justina w policzek i z uśmiechem wstałam z łóżka. Postanowiłam prze siedzieć do 15 w piżamie. Więc trzeba się w nią najpierw ubrać. Tak, nie mam nic na sobie po wczorajszej nocy. Do domu wróciliśmy o 3 nad ranem. Nałożyłam bieliznę i czarną z napisami koszulkę Justina. Włosy związałam w niesfornego koka i zeszłam na dół. Przygotowałam sobie owsiankę z truskawkami. Włączyłam telewizor na kanale muzycznym. Akurat zaczęła lecieć piosenka Seleny Gomez - Slow Down. 
-Tylko nie ona. - powiedział zaspany Justin wchodząc do salonu.
-Ja ją lubię.
Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Usiadł obok mnie, przetarł oczy a następnie złączył nasze usta w pocałunek.
-Na szczęście nie mam tak wielkiego kaca.
-Christian dużo pił?
-Gdzie tam! Prawie nic. - powiedział.
Uśmiechnęłam się, na szczęście, jakby miał kaca na własnym ślubie to byłoby komicznie. Pod głosiłam telewizor i zaczęłam śpiewać piosenkę Gomez. Justin pogłaskał mnie po włosach, cmoknął w głowę i wstał. Po około pięciu minutach wrócił z kanapkami które zaczął jeść. Rozłożył swoje nogi na stoliku do kawy, a ja swoje na jego udach. 
-Słodko wyglądasz w mojej koszulce.
Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na poduszce. Niestety długo nie mogłam leniuchować, musiałam jechać do fryzjerki. Wstałam i wolnym krokiem ruszyłam do sypialni. Ubrałam się, włosy zostawiłam związane i opuściłam dom. Wsiadłam do auta którym już wcześniej jeździłam i ruszyłam do salonu fryzjerskiego.
*** 
Właśnie wróciłam do domu. Ruszyłam od razu do łazienki. Napuściłam wody do wanny, nalałam różnych płynów, olejków a następnie rozebrałam się do naga. Weszłam do wanny i pozwoliłam by moje ciało się rozluźniło. Po dwudziestu minutach gdy woda już ostygła wyszłam z wanny, opatuliłam się ręcznikiem i opuściłam łazienkę. Moje mokre włosy swobodnie zwisały na ramiona. Justin też wziął prysznic, stał w samych bokserkach dopasowując koszulę.
-Którą? - zapytał.
Wskazałam odpowiednią koszulę i wyciągnęłam swoją sukienkę z szafy. Weszłam do łazienki, zdjęłam ręcznik, ubrałam czystą bieliznę a następnie założyłam swoją kreację. Zrobiłam makijaż i zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z łazienki. Nałożyłam buty a do torebeczki spakowałam najpotrzebniejsze przedmioty. 
-Cholera, nie wiem jak się ubrać! To znaczy, wiem w co, ale nie do końca! - krzyknął Justin.
Zaśmiałam się cicho.
-Mam założyć koszulę i rozpiętą marynarkę czy koszulę, krawat i zapiętą marynarkę?
Poradziłam żeby założył krawat ale ten i tak zrobił swoje. Justin ubrał czarne spodnie, białą koszulę, marynarkę i czarne supry, a jakby inaczej. No tak, cały Juss. Poprawiłam mu kołnierzyk koszuli i gotowi opuściliśmy dom. 
Gdy zajechaliśmy pod kościół było już dużo ludzi. Między innymi rodzice Emily, Chrisa, o dziwo byli również moi rodzice, znajomi przyszłego małżeństwa, rodzina. Wszyscy w komplecie. Z uśmiechem na ustach wyszłam z samochodu gdy Justin otworzył mi drzwi. Poczekaliśmy chwilkę a następnie wszyscy razem weszliśmy do kościoła. Z Justinem poszliśmy naprzód, byliśmy świadkami w końcu. Ustawiliśmy się odpowiednio. Zaczęła grać muzyka, wszyscy się obrócili. Do kościoła wraz ze swoim ojcem weszła panna młoda. Wyglądała prześlicznie! Naprawdę, miała piękną suknię, dobrze upięte włosy. Z uśmiechem na ustach szła do ołtarza. Nie było po niej widać że się stresowała, lub miała wątpliwości. Była pewna swojej decyzji. Wszyscy byli uśmiechnięci. Chris na początku miał wielkiego stresa, ale gdy zobaczył Emily taką uśmiechniętą, pewność siebie zwyciężyła. Emily w końcu doszła do ołtarza i zaczęła się ceremonia. 
-Ja Christian biorę sobie Ciebie Emily za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - powtórzył Chris.
-Ja Emily biorę sobie Ciebie Christianie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - powtórzyła Emily.
Uśmiechnęli się do siebie, ksiądz powiedział swoje słowa a następnie kwestia obrączek. Złote obrączki zostały podane na tacy Christianowi, który wziął jako pierwszy obrączkę dla panny młodej.
-Emily przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Chris założył obrączkę na palec Emily a ta z uśmiechem na ustach złapała obrączkę pana młodego.
-Christianie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
I tak ślub się zakończył. Pod koniec, podpięczetowali to pocałunkiem. Wszyscy wyszliśmy pod kościół gdzie zostały przekazane życzenia. Następnie zajechaliśmy pod salę weselną. Weszliśmy a tam czekało już na nas pierwsze danie. Zasiedliśmy z Justinem jak najbliżej małżeństwa. Od dziś nie powiem już do swojej przyjaciółki Rudd, tylko McKey. Trochę dziwnie się z tym czuję, że Emily ma już męża, może założyć rodzinę, a ja nie. Nie pracuję, nie mam kompletnie co robić. Zakupy mi się powoli nudzą. Tak, serio, zakupy mi się nudzą. Justin często ma jakieś wywiady, co powoduje że zostaje sama w domu. 
Właśnie podjęłam jedną z najważniejszych decyzji w moim życiu.
-Justin, zgadzam się. - szepnęłam gdy właśnie wsadził sobie kawałek do buzi.
-Na? - podniósł brew.
-Na przeprowadzkę. 
Justina oczy przypominały pięciozłotówki. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
-To cudownie! Możesz się kwiatuszku zacząć pakować! 
Uśmiech z twarzy Justina w ogóle nie schodził. Dokończyliśmy posiłek, a następnie poszliśmy na parkiet. Leciała akurat wolna piosenka. Justin stanął naprzeciw mnie i położył sobie moje ręce na szyi, swoje umieszczając na mojej talii. Zaczęliśmy powoli poruszać się do piosenki. Po kilku zatańczonych piosenkach ruszyliśmy w głąb stolików. Zatrzymała nas młoda para.
-No i jak kochani? Podoba się wam? - zapytała Emily.
-Tak, jest cudownie. - odpowiedział Justin.
-No, Lily, pochwal się! - powiedział Chris.
-Czym? - wyprzedził mnie Justin nie dając dojść mi do słowa.
-Jesteś w ciąży! - krzyknął.
-Słucham? - zapytałam.
Justin spoglądał to na mnie, to na Chrisa zdezorientowany. Emily uderzyła łokciem Chrisa w bok.
-Nie? Myślałem, że..
-Przytyłam? O cholera. Nie jestem w żadnej ciąży. Chyba, że.. - nie dokończyłam.
Nie dokończyłam, ponieważ na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ukazujący moje białe ząbki, a następnie spojrzałam na mojego księcia.

-Chyba, że? - zapytała Emily.
-Chyba że, Justinek będzie chciał małego bobaska. - dokończyłam.
Justin uśmiechnął się, złapał mnie w talii i odciągnął od młodego małżeństwa.
-Już niedługo. - szepnął mi do ucha a moje oczy wyszły w orbit.
-Justin, czy to znaczy że chcesz mieć ze mną dziecko?


***
Może być? Czy jednym słowem spierdoliłam? Spodziewam się bardziej tej drugiej opcji, nie jestem zadowolona z rozdziału. Może dlatego że szkoła nie daje mi spokoju? Nie mam chyba tygodnia bez kartkówki, sprawdzianu, czyli nie mam zbytnio czasu na pisanie. Ale na razie wszystko ogarnęłam i miałam czas dokończyć rozdział. Jutro próbne, ndiojgvoiw, w ogóle się nie stresuję. Także tego. 
A! Zapomniałabym!
Czy ktoś chciałby być informowany na twitterze? Jeśli tak piszcie <3

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Uwielbiam to opowiadanie <3 Nie zepsułaś go :) Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. cuudowny rozdział! czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG,świetny.<3 Końcówka najlepsza..*.* Ja chce małego Bieberka.;oo xdd
    Czekam na nn.*__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *-* czekamy na następny! :) ~ Monika i Paulina :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no kiedy nowy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już niedługo, obiecuję. w przerwę świąteczną powinien się pojawić!

      Usuń
  6. kochana przepraszam że nie skomentowałam wcześniejszego choć przeczytałam ;c był bardzo fajny zresztą jak zwykle :D uhuhu zaproszenie na ślub :D
    co do tego rozdziału to też fajny i nie spierdoliłaś ! :**
    ooo jak Justin się o nią troszczy *.*
    to by było dobre dla niej po tych wszystkich przejsciach może by było lepiej ?;)
    uhuhu sniadanie do łóżka jak romantycznie ;D brakowało tylko płatków róż haha ;p
    ja nie mogę jeden dzień do ślubu a ona jeszcze nie kupiła sukni ;/ ;pp
    miło z jego strony że jednak dał jej ten samochód mimo że to nie ferrari ;p ;3
    no dobrze ze się na którąś zdecydowały bo była by lipa jakby jednak jej nie miały :/
    yyy co to miała być za rozmowa ?-.-
    to było dziwne...
    no na szczęście wyjaśnili to sobie i jest dobrze <3
    uhuhu jakie namiętności *o*
    no nieźle się spotkali w jednym klubie ;D
    test wierności : zdany ;D hahahah
    no nieźle wstali nie za wczesnie ale się wyrobili ;D
    jaka ładna kreacja *.*
    jak fajnie ślub opisany :)
    zgodziła się yeah ;D
    hahahahahhahahah z tą ciążą to było dobre hahahah (y)
    uhuh chcę z nią mieć dziecko ?;D
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*
    wesołych świąt i udanego wskoku do 2014 roku !<3

    OdpowiedzUsuń