9.08.2013

Chapter 3

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD ROZDZIAŁEM!!!
Obudziłam się na kanapie u siebie w domu. Zaraz! Przecież byłam u Justina.. Uprawialiśmy seks. I dlaczego jest jego wywiad w telewizji? No nie mogę! Już po jednym dniu znajomości śni mi się Justin i erotyczne sceny? To jakiś żart? Najpierw jemu się to śniło, teraz mi. Czyli wcale nie byliśmy przyjaciółmi? Czyli nie jesteśmy razem? To wszystko mi się śniło. Piknik, to że jesteśmy razem, kłótnia z rodzicami, impreza i seks? Niezły sen, naprawdę. (rozumiecie o co chodzi? cały rozdział 2 to był sen. Od tego wątku miesiąc później :) prawdziwe życie to do wywiadu.)
Spojrzałam na kalendarz by się upewnić. Faktycznie. To wszystko mi się śniło. Nie było pomiędzy nami prawdziwej przyjaźni, miłości. To wszystko był cholerny sen. Jedno było prawdziwe. Całowaliśmy się. 
Patrząc na telefon miałam sms'a. 

Jak na telefonie była 9:38. Miałam jeszcze sporo czasu. Postanowiłam że pójdę pobiegać. Znowu poszłam się przebrać. Wybrałam sobie to http://www.polyvore.com/cgi/set?id=92968129&.locale=pl. Włosy związałam w kucyka. Użyłam dezodorantu w kulce i byłam gotowa. Wyszłam z mieszkania zamykając je i pobiegłam w stronę schodów. Tym razem schody, nie winda. Trochę mi to zajęło, ponieważ mieszkałam strasznie wysoko. Gdy już wybiegłam z budynku zrobiłam sobie rozgrzewkę. Po chwili już biegłam ulicami miasta. 
*PARE GODZIN PÓŹNIEJ*
Właśnie otwierałam drzwi mojego mieszkania. Była 11:00. Szybko rozebrałam się z przepoconych ciuchów i wzięłam prysznic. Przebrałam się we wcześniejsze ciuchy i wysuszyłam włosy. Zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy. Spryskałam się perfumami i czekałam na Emily. 
Punktualnie o 12 zjawiła się przed moimi drzwiami. Przywitała mnie buziakiem w policzek i poszłyśmy do windy.
Pod galerią byłyśmy piętnaście po dwunastej. Emily od razu poleciała do Victoria's Secret. Poszłam więc za nią i kupiłyśmy małe co nie co. Wyszłyśmy zmierzając do H&M. Kupiłyśmy tam kilka bluzek, spodni, kurtek, bluz. Potem weszłyśmy do Bershka. I po kolei wszystkie sklepy.. Kiedy wpadłyśmy na Nikon. Od zawsze chciałam kupić aparat. Taki dobry. Lubię robić zdjęcia. Nawet bardzo lubię. Przez jakiś czas sprzedawca polecał nam dobre aparaty. Ale oczywiście drogie. Na konto w banku rodzice przelewali mi dużo pieniędzy. Na pewno starczy. Wybrałam sobie Nikon D5100:

Była już godzina 17. Zamówiłyśmy 2 taksówki i obie odjechałyśmy w swoją stronę.
Pod drzwiami budynku stał Justin. 
Co on tu robi?
Po co przyszedł?
Te dwa pytania chrzątały mi się po głowie. Podeszłam bliżej niego.
-Tak się zastanawiałem, gdzie Cię wywiało, teraz już wiem - wskazał na moje torby po zakupach
Spojrzałam na niego objętnie i otworzyłam drzwi budynku. Weszłam a on za mną. Otworzyłam skrzynkę na listy i wyjęłam 5 kopert.
-Daj mi te torby - powiedział
Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się i pokiwał głową.
Zamknęłam skrzyneczkę i weszłam w głąb korytarza kierując się do windy. Justin szedł za mną. Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro. Chłopak cały czas mi się przyglądał. Czułam się nieswojo w jego towarzystwie. Chyba to wyczuł. Podeszliśmy pod drzwi mojego mieszkania w ciszy. Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi niechętnie wpuszczając chłopaka.
-Gdzie Ci to zanieść? - zapytał
-Do sypialni jeśli możesz. - powiedziałam obojętnie
-Jasne - posłał mi uśmiech. 
Przypomniało mi się że w sypialni rano położyłam prochy. On nie może ich zobaczyć.
-Justin zaczekaj! - krzyknęłam
Pobiegłam po schodach i zablokowałam mu przejście. Popatrzył na mnie pytająco i zapytał:
-O co chodzi? 
-Sama je zaniosę, daj.
Chciałam odebrać od niego torby jednak nie dał mi. Otworzył drzwi od sypialni i wszedł a ja za nim. Podbiegłam do komody na której położyłam narkotyki. Oparłam się o komodę a ręką macałam by znaleźć małą torebeczkę. Wreszcie znalazłam i skryłam w dłoniach.
-Co tam masz? - zapytał
-Co Cię to obchodzi?
-Dużo, co tam masz? - podszedł do mnie opierając dłonie o komodę
Pewnie wyobrażacie sobie tą chwilą. Ja oparta o komodę i on z położynimi dłońmy na wysokości moich bioder. Był zbyt blisko. Muszę go spławić. Nie może wiedzieć że biorę. Wtedy bardziej zacznie się kręcić w okół mnie szukając kontaktu.
-Co tam masz? - ponowił pytanie
Nie wiedziałam co wymyślić. Co mu powiedzieć? 
-Kondoma, zadowolony? - wybrnęłam
-Po co Ci? - zaczął się śmiać - myślałem że to faceci myślą o zabezpieczeniach, nie kobiety. -szepnął prosto w moje usta
Moje policzki oblały dwa rumieńce.
-Śliczne są 
-Co niby? - zakryłam policzki włosami
-Rumieńce. Słodko z nimi wyglądasz
Czy mi się wydaje czy on mnie właśnie podrywa? 
Nim się obejrzałam chłopak wyrwał mi z dłoni mały, przezroczysty woreczek.
-Co to jest?! - zapytał, a wręcz krzyknął
-Co Cię to obchodzi?!
-Co mnie to obchodzi?! Lily! Nie wolno Ci!
-Niby dlaczego?!
-Mówiłaś że tylko okazyjnie to robisz! A nie że cały czas je bierzesz! Jesteś za piękna na takie coś! Co ty chcesz się zabić?! - wykrzyczał machając rękami
-Ale powiedz mi, co Cię obchodzi co ja robię?!
-Nie wiem dlaczego, ale coś mnie do Ciebie ciągnie. Zawsze jestem opiekuńczy. Po co ty je bierzesz?! Masz ich więcej?!
-Może.. - szepnęłam i zablokowałam otworzenie pierwszej szafki komody.
Tam było ich więcej. Jakby Justin je zobaczył miałambym przerąbane. Niestety moje blokowanie nie wyszło tajemniczo i Justin zobaczył że nie chce aby tam zajrzał.
-Przesuń się - powiedział
Ani drgnęłam.
-Przesuń się - powtórzył spokojnie
Znowu nic.
-Do cholery przesuń się! - syknął patrząc w podłogę
Przestraszyłam się. Delikatnie przesunęłam się idąc w stronę łóżka. Usiadłam na nim i schowałam twarz w dłonie.
-Co to ma być?! Jesteś dilerką?!
-Nie..
-To skąd tu tego masz?! Gdzie jeszcze to chowasz?!
-Już nigdzie.. przysięgam - szepnęłam czując że moje dłonie spadają kropelki słonej sieczy
Justin usłyszał moje szlochanie. Uklęknął przede mną i gładził moje ramiona.
-Lily przepraszam.. - szepnął - nie powinienen na Ciebie krzyczeć. Przepraszam, ale po prostu nie wytrzymałem. Skąd je masz? - zapytał spokojnie
Wyjęłam twarz z dłoni i spojrzałam na chłopaka. Wlepiał we mnie te swoje oczy. Czułam że makijaż mi się rozmazał. Delikatnie wytarł mi kciukiem łzy. Jego dotyk działał tak... kojąco. Tak, kojąco. Po chwili odpowiedziałam:
-Kupiłam.
-Kto Ci sprzedał?
-Czy to ważne?
-Tak, pogadam z typem.
-Po co?
-Żeby Ci więcej nie sprzedawał? A te prochy wywalę ja. Nie będziez ich brać. Nie będziesz w ogóle brać. Jasne?
-Ale Justin..
-Nie ma żadnego ale.
-Jest
-Nie ma - usiadł obok mnie na łóżku
Justin przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Gładził mnie po plecach i pocałował raz w głowę. Dlaczego mu się dałam? Powinnam na niego nakrzyczeć i wygonić z mieszkania a nie siedzieć w jego ramionach. Delikatnie się od niego oderwałam i podeszłam do otwartej szafki.
-Niech to tu zostanie.. - szepnęłam
-Co? - podniósł się
-Niech to tu zostanie - powiedziałam nieco głośniej
-Lily, nie możesz, robię to dla twojego dobra - podszedł do mnie
-Ale dlaczego? Co ja Cię obchodzę? Przetańczyliśmy impreze, pozwoliłam Ci tu spać i tyle. Czego ty ode mnie chcesz?
-Chce Ci pomóc. Wydajesz się być miła. Nie sorry jesteś miła, atrakcyjna, piękna, zagubiona.
-Najbardziej pomożesz jak opuścisz moje życie.
-Nie. Tak Ci nie pomogę. Będę przy tobie. Nie pozwolę byś to brała. To nie dla Ciebie. Sam nie wiem czemu na imprezie Ci pozwoliłem. Byłem schlany i nie myślałem, ale jakbyś teraz brała to bym Ci nie pozwolił. Lily.. przynieś jakąś ręklamówkę. Najlepiej żeby była duża i nieprezroczysta. Proszę, pomogę Ci z tego wyjść. Naprawdę chcę dobrze. - pogłaskał mnie po ramienu
Przytaknęłam głową i zbiegłam do kuchni. Wyjęłam dużą czarną reklamówkę i wróciłam na górę. Justin stał przy oknie przeczesując swoje włosy. Odchrząknęłam. Odwrócił się i posłał mi cudowny uśmiech. Odebrał reklamówkę i zaczął pakować. Naprawdę było tego dużo. Chciałam mu pomóc ale jednak gdy zbliżyłam ręce do szafki uderzył mnie delikatnie po dłoniach.
-Ty nie dotykaj - uśmiechnął się
Odwazjemniłam uśmiech i poszłam na dół. Zrobiłam nam kakao, z wielką pianą i czekoladą posypaną. Wyjęłam ciasto czekoladowe które ostatnio kupiłam. Położyłam to wszystko na malutkim stoliczku w kuchni. Po chwili chłopak przyszedł z torebką. Położył ją na ziemi i usiadł naprzeciwko mnie.
-Oo a co to? - uśmiechnął się i przetarł dłonie na znak 'pychota!'
-Małe podziękowania.
Zabraliśmy się za jedzenie. Było.. świetnie? Tak, świetnie. Karmiliśmy się nawzajem, dużo się wygłupialiśmy i oczywiście śmialiśmy. 


Przepraszam że taki krótki. Ale na poczcie pisaliście żebym dodała więc jest.. Krótki jest bo zmarła mi babcia przedwczoraj.. Dziś ledwo napisałam, nie chciałam was zawieść. Następna być może będzie dłuższa. Komentujcie, zadawajcie w komentarzach pytania do bohaterów! Wyrażajcie opinie.

4 komentarze:

  1. ha ha :D Dziewczyna ma erotyczne sny xd :P a ja myślałam że to było rzeczywistością xd i nawet napierdzielałam Cię o to że w drugim rozdziale się piep***... xd przepraszam za to :P Przykro mi z powodu twojej babci ;* Co do rozdział to jest doskonały :) czekam na kolejny :) pozdrawiam i życzę weny :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. przykro mi z powodu Twojej babci ;c ;*

    ale niezły numer hahahah prawie cały to był jej sen no nieźle ;D
    świetny rozdział ;* czekam na kolejny :D
    weny życzee ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Przykro mi z powodu twojej babci ;(
    Przepraszam za spam ale chciałabym uzyskać twoją opinię co do mojego bloga i opowiadania. :) http://opowiadanianaszemarzenia.blogspot.com/2013/07/rozdzia-i.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro z powodu babci ;* A rozdział superowy :D

    OdpowiedzUsuń