24.11.2013

Chapter 12 (II)

*LILY'S POV*
Wszystko jest takie idealne. Powoli zapominamy o tym całym gównie, które nas spotkało. Ale jedne było w tym dobre.
Poznaliśmy się z Justinem. Potem zakochaliśmy. Jesteśmy razem, szczęśliwi. 
Gdy moja umowa na mieszkanie się skończyła, postanowiłam nie przedłużać i wprowadziłam się do Justina. Od kilku miesięcy żyjemy razem, bez żadnych kłótni czy nieporozumień. Teraz nie umiem wyobrazić sobie życia bez tego idioty.
-Oo kogo ja widzę w samym szlafroku! - krzyknął Justin wchodząc do domu.
Akurat wyciągałam mąkę.. Oj Bieber oberwiesz. Szatyn podszedł do mnie i zaczął łaskotać. "Niechcący" rzuciłam mąką w Justina. Niechcący!
-Tak chcesz się bawić, złotko? - zapytał uśmiechając się cwaniacko.
-O nie, Bieber! - krzyknęłam gdy przerzucił mnie sobie przez ramię.
Ruszył w stronę schodów, potem wszedł do naszej sypialni i rzucił na łóżko.
-Nie, nie nie! Nie myśl sobie, że.. - nie dokończyłam, ponieważ Justin złączył nasze usta w pocałunek.
Miałam na sobie bieliznę i szlafrok. Szatyn powoli zaczął rozpinać guziczki szlafroku, za każdym rozpiętym guzikiem składał pocałunek na nowo odkrytej części mojego ciała. Justin położył się na boku, ja uczyniłam to samo. Nasze ciała były praktycznie złączone. Justin przejechał dłonią po moim udzie, następnie spojrzał w moje oczy. 

Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze wargi. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc. Justin zaczął pieścić moją szyję, a ja odchyliłam głowę w bok. Takie czułości mam codziennie, kilkakrotnie. Uwielbiam go. Uwielbiam gdy traktuje mnie jak księżniczkę. Gdy już zrobił mi te malinki, zajął się moją górną garderobą, która po chwili leżała na podłodze. Szatyn całował moją szyję, ręce, brzuch, uda i piersi. Zatopiłam dłonie w jego idealnie postawionych włosach. Tę cudowną chwile przerwał nam dzwonek do drzwi. Z ust Justina wyleciał łańcuch przekleństw. Zaśmiałam się cicho i nakazałam by zszedł otworzyć a ja za ten czas się ubiorę. Nałożyłam z powrotem bieliznę i ubrałam się w to. Przeczesałam jeszcze moje włosy i gotowa zeszłam na dół. Już w salonie zauważyłam Emily i Chrisa stojących obok siebie z kopertami w dłoniach. Emily ma nowego chłopaka, i nie, to nie Chris Beadles.(Nowy Chris, czyli chłopak Emily jest już w zakładce bohaterowie!) Przytuliłam się do mojej przyjaciółki a z Chrisem wymieniliśmy się spojrzeniami po czym wybuchliśmy śmiechem. Po chwili opanowaliśmy i przybraliśmy poważne miny. Ponownie wybuchliśmy śmiechem. Justin dźgnął mnie w bok i się uspokoiłam. 
-Chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub. - powiedziała uradowana Emily.
Oczy wyszły mi w orbit. Zrobiło mi się gorąco, czułam że zaraz zemdleję. Złapałam się silnego ramienia Justina i poprosiłam o wodę. Chris skoczył do kuchni rozbawiony. Justin pomógł mi usiąść i kazał oddychać głęboko. Po chwili woda już była w mojej dłoni. Wypiłam dwa duże łyki i odstawiłam szkło na stolik. 
-Jak to ślub? - zapytałam.
-Chris mi się oświadczył jakiś czas temu, czy to nie cudowne! - pisnęła Emily i przytuliła się do mnie.
Przecież oni są jeszcze tacy młodzi! Po co im ślub? Nie mogą być po prostu razem jak ja z Justinem? No ale to ich wybór, przecież nie zabronię im tego. Jestem przyjaciółką Emily i nie powinnam jej zadręczać moimi myślami. 
-Gratuluję. - szepnęłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Chcielibyśmy byście zostali naszymi świadkami. - wtrącił się Chris.
Tym razem na mojej twarzy pojawił się szczerzy uśmiech. Justin już był w męskim uścisku z Chrisem. Wstałam i pocałowałam go w policzek, Justin zrobił to samo z Emily.
-Oczywiście zostaniemy. - odpowiedzieliśmy razem z Justinem.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i przyszłe państwo McKey opuściło nasz dom.
-Spodziewałaś się tego? - zapytał Jus.
-W ogóle, a Ty?
-Szczerze? To tak. 
-Co? I nic mi nie powiedziałeś! - wyrzuciłam ręce w górę.
-Kocham jak się wkurzasz. - powiedział z uśmiechem.
Szatyn podszedł do mnie, położył dłonie na moich biodrach i delikatnie musnął moje wargi.
-Uwielbiam Cię. - powiedział.
Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go w policzek. Zasiedliśmy z Bieberem w salonie i otworzyliśmy kopertę z zaproszeniem. Było naprawdę śliczne. Kolory zaproszenia idealnie pasowały.
Emily Rudd
i
Christian McKey
postanowili rozpocząć wspólną drogę życia 
ślubując sobie przed Bogiem 
miłość, wierność i wzajemny szacunek 
w dniu 23 listopada 2013 roku o godzinie 16.30 
w Katedrze Św. Jana w Los Angeles.
Na tę uroczystość mają zaszczyt zaprosić Sz.P. 
Lily Collins 
Justina Biebera
W imieniu Rodziców i własnym 
serdecznie zapraszamy na przyjęcie, które odbędzie się w Domu Weselnym "Cascade" na ulicy Rodeo Drive.

Nawet nie zauważyłam kiedy z mojego oka uciekła jedna łza, którą Justin szybko otarł.
-Mała, co jest? - zapytał z troską.
-Nic, moja przyjaciółka się żeni! - zarzuciłam ręce na szyje Justina. 
Leżałam teraz brzuchu Justina. Położyłam głowę bokiem przysłuchując się odbiciom serca. 
-Kocham Cię. - wymruczał i cmoknął mnie w głowę.
-Zaśpiewaj mi coś. 
Po chwili Justin zaczął cicho śpiewać do mojego ucha.

I like how your eyes complementing your hair
The way that them jeans fit is making me stare
Promise I'll be here forever I swear
Our body's touching while you love me like you do

Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Baby baby baby let me let me
Let me let me let me let me
Be all your desire, pretty baby baby
I'm begging lady lady, take me to the top now
And I'll take you higher, oh oh

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w nosek. Wstałam z niego i ruszyłam na górę. Nagle strasznie rozbolało mnie podbrzusze. Zaraz, pewnie będę miała miesiączkę. Ruszyłam do toalety i po chwili pewna z niej wyszłam. Zeszłam na dół do kuchni, zaczęłam grzebać w szafce z lekami gdy podszedł do mnie Justin.
-Co się dzieje? - zapytał troskliwie.
-Mam okres, nic takiego, boli mnie brzuch, to normalne.
Pokiwał głową i już po chwili popijałam połkniętą tabletkę. Położyłam się wygodnie w salonie, włączyłam telewizor i po chwili dosiadł się do mnie szatyn. Położyłam nogi na jego kolanach i całkowicie oddałam się programowi.
-Boli nadal? - zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową. Nienawidzę gdy mam miesiączkę. Strasznie boli mnie brzuch i pierwszego dnia kręci mi się w głowie.
*JUSTIN'S POV*
-Boli nadal? - zapytałem.
Pokiwała twierdząco głową a mnie nagle coś ukuło. Nienawidzę gdy ją coś boli, lub jest smutna. Ale nic nie mogę zrobić, to u tej płci normalne. Spojrzałem na nią kątem oka, spała słodko. Powoli wstałem, pocałowałem ją w czoło i zrobiłem dla niej zdjęcie. Cicho poszedłem na górę i włączyłem laptopa. Zalogowałem się na Twittera, dodałem zdjęcie śpiącej Lily i podpowiadałem na parę tweetów. Wylogowałem się i jeszcze wszedłem na parę portali z wiadomościami. Powoli wszystko o strzelaninie ucichało. Na szczęście. 
Nagle usłyszałem trzask. Szybko zbiegłem na dół, a widok który zobaczyłem sparaliżował mnie.Na podłodze leżała nieprzytomna Lily. Podniosłem ją i położyłem na sofie. Zadzwoniłem po karetkę, modląc się by nic jej nie było. Po niedługiej chwili ratownicy byli już w domu.
-Co się stało? - zapytali.
-Chyba zasłabła. Nie wiem, usłyszałem huk i gdy zbiegłem leżała nieprzytomna na podłodze. 
Po niedługiej chwili reanimowania Lily obudziła się. 
-O boże. - szepnęła. - Przepraszam, to nic takiego. Zemdlałam, ponieważ mam miesiączkę. Często tak mam. Możecie już jechać. 
-Robiła pani badania?
-Tak tak, jestem zdrowa. Po prostu tak już mam. Dziękuję za pomoc.
Ratownicy pokiwali głowami i opuścili dom.
-Ale mnie wystraszyłaś. - powiedziałem kładąc dłoń na sercu i wypuściłem powietrze.
Lily uśmiechnęła się a następnie wtuliła we mnie. Objąłem ją ramionami i ucałowałem w czubek głowy.
*TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Obudził mnie mój telefon. Leniwie wyciągnęłam się i odebrałam telefon.
-Tak? - rzekłam zaspanym głosem.
-Moja księżniczka jeszcze spała? Przecież dziś musimy kupić stroje na ślub. Za godzinę masz być gotowa.
-Która godzina?
-11. Wstawaj! 
Rozłączyłam się i szybko wstałam z łóżka. Wzięłam prysznic, ubrałam się , wysuszyłam włosy, zrobiłam mały makijaż i gotowa zbiegłam na dół. Mam jeszcze dwadzieścia minut. Nalałam do miski mleka, wsypałam czekoladowe płatki i szybko zaczęłam jeść. Gdy skończyłam wstawiłam naczynie do zmywarki i wybiegłam z domu, po czym zamknęłam go. 
Muszę kupić tą cholerną sukienkę na ślub! Zostały mi tylko dwa dni! Czekałam przed domem na Justina od dziesięciu minut. Miał już dawno tu być. Nagle podjechał do mnie nieznany mi samochód.
-Cześć córeczko. - odezwał się męski głos.
-Tata? - zapytałam niepewnie.
-Wskakuj.
-Nie mogę. Czekam na kogoś. 
-Na kogo? - zapytał.
Mój rodzic zgasił silnik i wyszedł z auta. Cholera, zacznie się.
-Gdzie Ty teraz mieszkasz? Nie przedłużyłaś umowy, nie można się do Ciebie dodzwonić, nie odwiedzasz nas, nie wiemy co się z Tobą dzieje.
Ojciec przytulił mnie do siebie. Usłyszałam, że podjeżdża do nas samochód, potem obok nas stanął Justin. Jego mina nie wyrażała zadowolenia. Był raczej zdenerwowany.
-Cześć Justin. - szepnęłam.
Było mi tak cholernie niezręcznie. Nie chciałam mówić ojcu że jestem z Justinem. Nie to że się wstydzę, ale uwierzcie nie znacie mojego ojca.
-Odpowiesz mi? - zapytał ojciec.
-Tu mieszkam. - wskazałam kciukiem do tyłu. - Z Justinem. 
Widziałam w ich oczach że byli cholernie zdenerwowani. 
-Tato to mój chłopak. - wskazałam na Justina.
U szatyna na twarzy pojawił się uśmiech. Szczery. Ktoś tu chyba był zazdrosny. No w sumie Justin nie znał mojego ojca, nie widział go nigdy na oczy więc chyba miał prawo, prawda? 
Justin podał dłoń do mojego ojca, a ten ją uścisnął.
-Może przyjechalibyście dzisiaj do nas na kolacje? Matka się ucieszy. - za proponował tato.
-Zobaczymy, musimy już jechać, Emily się żeni nie długo. 
-Ta sama Emily co wcześniej? - zapytał uradowany.
-Tak, pa tato. - ucałowałam jego policzek.
Justin pożegnał się z moim ojcem i otworzył mi drzwi pasażera. Wsiadłam, zapięłam pasy i czekałam na Justina. 
-Byłem zazdrosny. - powiedział gdy już wsiadł do samochodu.
-Dlaczego?
-Przytulałaś się z jakimś facetem! Miałem prawo, skarbie.
-No to teraz już wiesz, że jest moim ojcem.
-Poznałem twojego ojca, dziś poznam twoją matkę, uh, to teraz trzeba się umówić z moją matką. - westchnął. -Jesteś taka swag dziś. - wymruczał i przegryzł płatek mojego ucha.
Cicho się zaśmiałam. Szatyn odpalił samochód.
-Justin? 
-Hm? - spojrzał na mnie na chwilę.
-Kocham Cię, wiesz? Bardzo. - nachyliłam się i pocałowałam go w policzek. - Bardzo, bardzo bardzo. - znowu pocałowałam go w policzek. - To wspaniałe.
-Co takiego?
-Wspaniałe jest to, że mam przy sobie taką osobę jak Ty. Kochasz mnie, troszczysz się. Jesteś cudowny, aż z tego szczęścia nie mogę usiedzieć w miejscu. - zaśmiałam się cicho.
Szatyn posłał mi ciepły uśmiech, zaraz po chwili byliśmy pod galerią. Otworzył mi drzwi a następnie ruszyliśmy do pierwszych sklepów z sukienkami. W dłoń złapałam chyba z pięć sukienek i poszłam mierzyć każdą po kolei.
-Jak wyglądam? - zapytałam Justina obracając się w okół osi.
-Jest śliczna, bierzemy ją? Wyglądasz w niej cudownie.
Widać było że nie lubi chodzić z kobietą na zakupy. No cóż, Bieber, mi ta sukienka zbytnio nie odpowiada. Spiorunowałam go wzrokiem i wróciłam do przebieralni. Założyłam kolejną sukienkę. Cholernie mi się nie podobała, nawet nie wyjdę w niej do Justina. Od razu zdjęłam ją z siebie. 
Ubierałam po kolei sukienki a opinia Justina na każdą "piękna, kupujemy?". Nigdy więcej z nim na zakupy! Nigdy więcej. Zrezygnowana odłożyłam kolejne sukienki. Nagle zauważyłam starszą kobietę, miała około trzydziestu lat. Także chciała kupić sukienkę na ślub poradziła mi że w tej będę wyglądać ślicznie, więc poszłam ją przymierzyć. Spodobała mi się! Naprawdę mi się spodobała, ta będzie idealna. Cena jest w miarę dobra. Wiadomo że takie sukienki troszkę kosztują. 
-Justin i jak? - okręciłam się w okół osi.
Szatyn podniósł wzrok z telefonu na mnie. Oblizał wargi i powiedział że ta jest tym razem najlepsza. No, miał rację. Uśmiechnięta poszłam się przebrać i już po chwili stałam z Justinem w kasie. Kasjerka podała cenę, a Justin z portfela wyjął swoją kartę.
-Ja płace, Justin! - jęknęłam.
-Nie.
-Proszę Cię, chce płacić za siebie i swoje potrzeby. Nie chce żeby ktoś myślał, że jestem z Tobą tylko i wyłącznie dla kasy.
-Jesteś ze mną na zakupach więc ja płacę. - powiedział stanowczo.
Jęknęłam cicho i więcej nic nie mówiłam.
-To skarb mieć takiego chłopaka. - powiedziała uśmiechnięta kasjerka.
Posłałam jej również ciepły uśmiech i po chwili opuściliśmy sklep.
-Nie chce żebyś za mnie płacił. - szepnęłam.
Justin zatrzymał się. Złapał mnie za ręce i spojrzał głęboko w oczy.
-Kochanie, przestań. Jestem Twoim mężczyzną czy nie?
-Tak, ale.. 
-Nie ma żadnego ale. - przerwał mi. 
Westchnęłam i ruszyliśmy do innego sklepu. Kupiłam, a raczej Justin kupił mi, wybrany przeze mnie płaszczyk, buty i torebeczkę. Następnie ruszyliśmy do sklepu z garniturami. Wybraliśmy dla niego białą koszulę, czarną marynarkę i spodnie. Do tego Justin chciał sobie kupić nowe buty. Oczywiście kupił czarne supry, nic innego. Opuściliśmy zadowoleni galerię.
-Mam ochotę na loda, a Ty? - zapytał.
-Justin jest jesień! - rzuciłam z uśmiechem na twarzy.
Szatyn uśmiechnął się cwaniacko i poruszał brwiami w górę, i dół. Uderzyłam dłonią w czoło robiąc ''facepalm'a"
-No co? - fuknął obrażony.
-Może wieczorem? - zapytałam śmiejąc się.
Justin obrócił się do mnie z uśmiechem. Chyba nie wiedział że to sarkazm.. Złapał mnie za rękę i wróciliśmy do samochodu. 
Po około trzydziestu minutach byliśmy w domu. Były straszne korki.
-Cholera mamy tylko półtorej godziny. - powiedział Justin.
Faktycznie, o 19 musimy być u rodziców. Wbiegliśmy do domu a ja od razu ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się, brudne ciuchy rzuciłam do kosza na pranie. Wskoczyłam pod prysznic. Swoje ciało umyłam arbuzowym żelem, a włosy kokosowym szamponem. Spłukałam siebie i wyszłam z kabiny. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. W sypialni Justin w samych bokserkach grzebał w szafce. Uśmiechnięta podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. Justin obrócił głowę z uśmiechem. Obrócił mnie przodem do siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Po chwili odkleiliśmy się od siebie. Wybrałam sobie sukienkę i wróciłam do łazienki. Ubrałam się , zrobiłam makijaż a włosy spięłam w niesfornego koka. Psiknęłam się perfumem i zadowolona opuściłam łazienkę. Miałam równo czterdzieści pięć minut. No raczej mieliśmy. Justin nadal nie opuścił swojej łazienki. No nie powiem że nie, bo trochę czasu nam zajmie dojechanie do domu rodziców więc mógłby się pospieszyć. Po chwili zszedł do mnie. Wyglądał dobrze .
-Nie chciałem się aż tak stroić, ale za to Ty.. - przegryzł wargę. - Wyglądasz pięknie.
Uśmiechnęłam się i po chwili już jechaliśmy uliczkami LA. Dojechanie do mojego starego domu zajmie nam około trzydziestu minut. W drodze Justin zatrzymał się przy kwiaciarni i kupił bukiet czerwonych róż.
Gdy wysiedliśmy Justin mocno ścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się, jakby to mogło dodać mu otuchy. Wiedziałam że się stresował, ale moja matka nie jest aż tak straszna. Ojciec może czasem, ale mama jest dobrą kobietą. Tylko szkoda że nigdy nie czułam od niej miłości. 
Podeszliśmy pod drzwi które automatycznie jakby się otworzyły. W progu stanęła moja matka ubrana w śnieżno białą sukienkę do kolan. Włosy miała jak zwykle rozpuszczone. Weszliśmy do domu. Przedstawiłam mamie Justina, a ten wręczył jej bukiet całując w dłoń. 
-Dżentelmen. - zachichotała mama. 
Uśmiechnęłam się i po chwili siedzieliśmy wszyscy razem przy stole. Uśmiech z twarzy Justina nie ustępował. Ja również byłam zadowolona, iż rodzice tak serdecznie go przyjęli. 
-Smakuje wam? - zapytał ojciec. - Matka się starała.
-Tak, jest wyśmienite. - rzekł Justin.
Przytaknęłam i dokończyłam swój posiłek. Nałożyłam na talerzyk moje ulubione ciasto z czasów dzieciństwa.
-Um Lily.. Nie pracujesz? Byłam w kawiarni a powiedzieli mi tam że nie pracujesz od dłuższego czasu. - zapytała niepewnie mama.
-Nie pracuję, mamo. 
-Dlaczego? Przecież sami załatwiliśmy Ci tam pracę. Mówiłaś że lubisz ją. 
No tak, mój były szef to znajomy moich rodziców. Nic dziwnego że zgodził się mnie zatrudnić
-Nie będę pracowała u takiego sukinsyna. - syknęłam.
-Szacunku! - krzyknął mój ojciec.
Moja matka trąciła go łokciem i prosiła aby się opanował. 
-Jak mam mieć szacunek do kogoś kto chciał.. nie ważne. - postanowiłam nie mówić rodzicom o tym co mi się przydarzyło. 
-No dokończ! Śmiało! Po prostu nie chce Ci się pracować i od tak złożyłaś wymówienie?! My dla Ciebie robimy maślane oczka a Ty jak się odwdzięczasz?! Kompletny brak szacunku! - wykrzyczał ojciec.
Nie wytrzymałam i wstałam gwałtownie od stołu. Było mi wstyd, Justin wszystko widział, słyszał. Pobiegłam na górę do swojego starego pokoju i wyszłam na balkon. Oparłam dłonie o barierki, pozwalając by delikatny wiatr uspokajał mnie kojącym dotykiem. 
*JUSTIN'S POV*
-Jak mam mieć szacunek do kogoś kto chciał.. nie ważne. 
Lily nie dokończyła. Zapewne nie chciała aby rodzice wiedzieli. Powiedziała tylko mi. 
-No dokończ! Śmiało! Po prostu nie chce Ci się pracować i od tak złożyłaś wymówienie?! My dla Ciebie robimy maślane oczka a Ty jak się odwdzięczasz?! Kompletny brak szacunku! - wykrzyczał ojciec Lily.
Nie mogłem pojąć dlaczego on tak na nią krzyczy. Jest dorosłą osobą. Lily gwałtownie wstała od stołu i było tylko słychać stukanie jej obcasów, bodajże po schodach.
-Justin może Tobie uda się przemówić jej do rozsądku. Idź na górę, pewnie zaszyła się w swoim starym pokoju. Pierwsze drzwi na lewo. - rzekł jej ojciec.
Przytaknąłem i już po chwili wchodziłem po schodach. Tak jak ojciec Lily oznajmił otworzyłem pierwsze drzwi na lewo. Ściany pokoju były beżowe, podłoga jasnego koloru, a meble białego. Na balkonie dostrzegłem sylwetkę znanej mi osoby. Ruszyłem więc w tamtym kierunku. Bez szelestnie przebrnąłem przez szklane drzwi. Cicho podszedłem do Lily i położyłem dłonie na jej ramionach. Brunetka obróciła się i w końcu mogłem spojrzeć na jej piękną twarz. Kosmyki włosów z jej koka opatulały jej słodką twarz.
-Justin. - szepnęła.
-Shh. - pocałowałem ją w czoło. 
-Przykro mi, że musiałeś to wszystko słyszeć i oglądać. Ale niestety taki jest już mój ojciec. Tak myślałam że ten wieczór nie skończyłby się pozytywnie. 
-Wieczór się jeszcze nie skończył, zawsze możemy go poprawić u nas w domu, w sypialni, na łóżku..
Lily cicho zaśmiała się. 
-Zawsze wiesz jak mnie rozśmieszyć.
-Po to jestem. 
-Nie chcę do nich wracać. Możemy jechać do domu? - zapytała cicho.
-Wypadałoby się pożegnać.
Brunetka spuściła głowę w dół i obróciła się do mnie tyłem. Położyła dłonie na barierce wpatrując się w LA nocą. 
-Będę twoim żołnierzem walczącym o każdą sekundę dnia dla twoich marzeń, dziewczyno będę Twoim Hova Ty możesz być moją Destiny's Child na scenie, dziewczyno ale nie złość się i nie płacz, nie potrzebujemy skrzydeł by latać złap mnie za rękę dopóki mnie kochasz możemy głodować możemy być bezdomni możemy być spłukani dopóki mnie kochasz będę Twoją platyną będę Twoim srebrem będę Twoim złotem. - wyśpiewałem.
Lily obróciła się, zarzuciła ręce na szyje i złączyła nasze wargi. Ja tylko pogłębiłem pocałunek. Moje ręce wylądowały na jej plecach gładząc je, mimowolnie zjeżdżając w dół, na jej pośladki.
-Wracajmy. - szepnąłem.
Zeszliśmy za ręce na dół, pożegnaliśmy się z jej rodzicami i szczęśliwi opuściliśmy dom. 

***
I jak pierwszy rozdział II części? Podoba się? Mam nadzieję że tak. Niedługo powinien pojawić się zwiastun do II części. A co do szablonu, zmieniłabym tylko nagłówek ;) Ale to już się zrobi w innym czasie. Pisząc ten rozdział uśmiech w ogóle nie schodził z mojej twarzy. Komentujcie! ;)

9 komentarzy:

  1. Zajebisty *.* Jak zawsze z resztą.;) Już nie mogę się doczekać nn.:D

    PS. Nie wiem czy wiesz,ale ostatnio założyłam nowego bloga i chciałabym,żebyś zajrzała i powiedziała co o nim myślisz,więc serdecznie zapraszam na:
    http://different-love-story-demi-and-justin.blogspot.com/ ;) Mam nadzieję,że Ci się spodoba.:D Pozdrawiam.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ! - http://chloe-storysucide.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdzial < 3 kilka razy sprawdzalam dzisiaj, czy jest nowy rozdzial, az w koncu patrze .jeest. i taka radocha *.* nie moge sie doczekac nastepnego < 3 aww..pewnie bedzie slub. *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Uwielbiam to opowiadanie, świetnie piszesz :) Już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! *o* Ty to masz talent,yhh..zazdroszczę. xD Czekam z niecierpliwością na nn.<3 U mnie nowy:
    http://because-i-loved-youx3.blogspot.com/ serdecznie zapraszam,mam nadzieję,że Ci się spodoba.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko kocham tego bloga! <3 Jest cudowny *.* Czekan z niecierpliwością na nn <3 Zapraszam również na mojego http://as-long-as-you-love-me-remember16.blogspot.com Pozdrawiam serdecznie Kurcze Kocham twojego bloga <3 Dawaj nn! :P

    OdpowiedzUsuń
  7. cudo :')
    czekam na nn :)
    http://she-dont-like-the-lights-jb.blogspot.com/
    http://nadalpamietam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń