24.01.2014

Chapter 16 (II)

PRZECZYTAJCIE POST NIŻEJ, BARDZO, BARDZO WAŻNE!

***
-Lily? - zapytał - Wyjdziesz za mnie?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy to nie za szybko się dzieje? Nie? Chyba nie. Chyba powinnam się zgodzić, przecież bardzo go kocham, a on mnie, prawda? Kocha mnie bo mi się właśnie oświadczył tak? Jestem cholernie zdenerwowana. Właśnie nadeszła najważniejsza decyzja w moim życiu. Już wiem co powiedzieć. Kochamy się. 
-Justin.. Tak, wyjdę za Ciebie - powiedziałam powoli z uśmiechem.
Szatyn od razu założył pierścionek na mój palec a ja owinęłam dłonie w okół jego szyi. Justin obrócił mnie w okół osi a następnie postawił na podłogę. Dostałam namiętnego całusa w usta a następnie szczęśliwi zasiedliśmy z powrotem do stołu. Nie umiałam opisać moich uczuć. Znaczy, kocham go z całego serca. Jestem tak cholernie szczęśliwa! To jest nie do opisania.
-Wszystko dobrze? - wyrwał mnie głos mojego narzeczonego.
-Tak. Jak najlepiej - posłałam mu ciepły, szczery uśmiech.
-Jesteś pewna swojej decyzji czy masz wątpliwości? Jakoś nie wyglądasz na szczęśliwą - posmutniał.
Z uśmiechem wstałam od stołu. Justin cały czas mi się przyglądał. Wolnym krokiem podeszłam do niego i usiadłam na kolanach. Oplotłam dłońmi jego kark patrząc mu w oczy.
-Jestem w stu procentach pewna swojej decyzji, Justin. Kocham Cię. 
-Jeżeli uważasz że to za wcześnie to przecież zrozumiem. Nie musisz tego robić bo akurat teraz Cię poprosiłem..
-Chcę zostać Twoją żoną. Jak najszybciej. Chcę założyć z Tobą rodzine, Justin. 
Uśmiech na jego twarzy od razu się pojawił na wypowiedziane przeze mnie słowa. Nachyliłam się, ponieważ to ja byłam wyżej i złączyłam nasze usta w pocałunku. Justin poprosił o dostęp, który od razu mu podarowałam. Odsunął już nasze krzesło od stołu abym miała więcej miejsca. Justin oderwał nasze usta od siebie, następnie przyssał się do mojej szyi. Odchyliłam głowę, jednocześnie dając mu pełny dostęp oraz z czystej rozkoszy. Takie pieszczoty miałam z nim codziennie, i jak tu go nie kochać? Jest naprawdę wspaniały. Lepszego faceta nie można sobie wymarzyć, bynajmnniej ja nie mogłam. 
-Justin - jęknęłam.
-Kocham Cię - szepnął.
Szatyn wstał a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Jedną rękę trzymał na moim pośladku a drugą na plecach. Wolnym krokiem szedł do naszej sypialni.
-Tak bardzo Cię kocham - ponownie szepnął.
-Ja Ciebie też.
Gdy już znaleźliśmy się w sypialni od razu rzuciliśmy się na łóżko. Justin znalazł się nademną podpierając się na jednej ręce, która spoczywała obok mojej głowy. Widziałam jak patrzy na mnie z porządaniem. 
-Jesteś taka cudowna - oblizał wargi. - Idealna. Masz piękne ciało. 
Jedną dłonią gładził mój bok a drugą nadal się podpierał. Moja jedna ręka oplotła jego kark a druga wplątała we włosy. Tak bardzo siebie pożądaliśmy. Nie mogłam wytrzymać, jego dotyk całą mnie rozpalał. Nie mogłam już dłużej wytrzymać tej gry wstępnej. Przerzuciłam go tak, że on był pode mną. Zaczęłam go zachłannie całować, wszystko, aby to krócej trwało i przeszło do sedna. Dłonie Justina od razu znalazły zapięcie mojej sukienki. Szatyn od razu sobie z nim poradził a już po chwili sukienka leżała gdzieś na podłodze. Po niedługim czasie byliśmy już w samej bieliźnie.
-Tak bardzo Cię kocham - wysapał gdy ssał moją szyję.
To doprowadziło mnie do szaleństwa. Rzuciłam się na niego i na szczęście w szybkim tempie udało mi się zdjąć jego bokserki. On również nie był mi dłużny, w mgnieniu oka pozbył się mojej bielizny. Justin przerzucił mnie, czego skutkiem było to że znowu leżałam pod nim. To on chciał mieć dzisiaj władzę. Dam mu ją, ale na początku. Koniec jest dla mnie. Szatyn delikatnie wszedł we mnie. Moje jęki z chwili na chwilę robiły się coraz głośniejsze. Wbiłam paznokcie w jego plecy a ten przyspieszył. Był taki cudowny. Potem zmieniliśmy parę razy pozycje a następnie zasnęliśmy.
***
Obudziłam się wczesnego ranka, sama. Justina nie było przy mnie. Wstałam z ciepłego oraz wygodnego łóżka i podreptałam do łazienki. Nałożyłam na siebie szlafrok, ponieważ byłam naga. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, nie wyglądałam aż tak źle. Przeczesałam dłonią moje przetłuszczone włosy i wolnym krokiem ruszyłam na dół. 
-Justin? - krzyknęłam.
Nikt się nie odezwał. Ponowiłam pytanie pare razy ale nadal nikt się nie odzywał. Pewnie gdzieś pojechał. Wzruszyłam ramionami a następnie wróciłam na górę. Wybrałam sobie czyste ciuchy i ruszyłam do łazienki. Zdjęłam z siebie szlafrok, który powiesiłam na haczyk. Weszłam pod prysznic i zaczęłam moje przyjemności. Była dopiero ósma rano, jest wcześnie, mogę się zrelaksować, prawda? 
Jedyne co mnie zastanawiało przez cały czas to, to, gdzie jest mój narzeczony. Może pojechał po zakupy? Coś świeżego na śniadanie? Po co ja się tak denerwuje? No właśnie, nie wiem. Justin nie jest małym dzieckiem, nic nieodpowiedniego nie zrobi. Chociaż wolałabym dziś, po wczorajszej nocy, obudzić się obok niego, przytulona. Przytulona do mojego mężczyzny a następnie dostać soczystego buziaka na dzień dobry. No cóż, wyszło inaczej. 
Po pół godzinnej kąpieli wyszłam z kabiny prysznicowej. Opatuliłam się żółtym ręcznikiem. Stanęłam przed wielkim lustrem przyglądając się swojemu ciału. Naprawdę mam taką świetną figurę jak mówił Justin? Nie jestem przypadkiem za gruba? Jestem. Jest mu pewnie wstyd pokazać się z taką grubą dziewczyną, oo na pewno. Koniecznie muszę zacząć się odchudzać. Muszę schudnąć co najmniej 6kg. Zrobię to, dla niego i dla samej siebie. Obróciłam się parę razy przed lustrem i dostrzegłam fioletową plamkę. No oczywiście, Justin wczoraj zrobił mi malinkę. A dokładniej, cztery. Uśmiechnęłam się na samą myśl o wczorajszym wieczorze. O tym jak Justin poprosił mnie o rękę i o naszym zapięczętowaniu rocznicy. 
Przetarłam włosy tak aby nie kapała z nich woda i ubrałam się. Włosy tylko wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone. Naturalnie mi się falują, więc naprawdę ładnie wyglądały. Musnęłam rzęsy tuszem oraz wykonałam kreski. Opuściłam zaparowane pomieszczenie i niechętnie zczołgałam się na dół. Nic mi się nie chciało po prostu robić. Wyjęłam chleb tostowy, szynkę i ser. Toster już stał na blacie. Zrobiłam parę kanapek a następnie włożyłam do tostera. Po paru minutach już siedziałam przy wyspie w kuchni i zajadałam moje tosty. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie - 10:00. Kiedy ten Justin wróci. A może zrobiłam coś wczoraj nie tak?
Panikuję? Panikuję. 
Muszę się uspokoić.
Przecież on zaraz wróci. 
Lily co Ci odbija?
Uspokój się idiotko.
Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Szybko wsadziłam do buzi ostatni kawałek tosta, wytarłam buzię i odstawiłam talerz do zmywarki. Na szybko poprawiłam włosy. Wolnym krokiem wyszłam z kuchni. Justin właśnie zdejmował kurtkę. Gdy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął. Rozbiegłam się i wskoczyłam mu w ramiona. Owinęłam nogi w okół jego bioder i bardziej się wtuliłam.
-Gdzie byłeś? - szepnęłam mu do ucha.
Justin pocałował mnie w czoło i odstawił na podłogę. Odwrócił się tyłem do mnie i wyszedł z domu. Stałam tam jak jakiś słup. Nie wiedziałam o co chodzi. 
Już po chwili szatyn wrócił. W rękach trzymał małego kotka. 
-Justin! - pisnęłam.
-Prezent. Trochę spóźniony, ale jest - posłał mi ciepły uśmiech.
-Dziękuję jest cudowny! - pocałowałam go i zabrałam małego kotka. 
Był taki jaki zawsze chciałam mieć. Pręgowany. Na brzuszku miał łatki jak gepardy. Czarne kółka. Był naprawdę piękny! Szatyn znowu wyszedł z domu. Ale po pięciu minutach wrócił. Miał wszelkie zabawki dla kota. Jedzenie, wielkie łóżko i reszta potrzebnych rzeczy dla kota. 
-To on czy ona? - zapytałam.
-Ona.
-Jak ją nazwiemy? 
-A jak byś chciała? - objął mnie ramieniem.
-Tosia?
-Ładne imię. Chodź do mnie Tosia - powiedział ciepło.
Kotka zaczęła mruczeć i ucierać się. To cholernie miłe. Chyba już nas polubiła. Jej łóżko postawiliśmy w salonie tak jak reszte zabawek. Tu będzie jej najlepiej. Tosia od razu zaprzyjaźniła się ze swoim łóżkiem i w mig zasnęła. 
-Jesteś kochany - szepnęłam i się do niego przytuliłam
-O tak, tego mi było trzeba na rozgrzanie. A może dostane jeszcze buziaka? - zrobił maślane oczka.
-No może. Jak ładnie poprosisz.
Justin wywrócił oczami z uśmiechem i złączył nasze usta. Nasze języki rozpoczęły walkę o dominację.
-Wiesz że Cię kocham? - zapytał.
Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać.
-Wiem. A wiesz że ja Ciebie też?
-Wiem to! 
Owinął ręce w okół mojej talii, ponownie złączył nasze wargi razem.
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Dziś święta. Moje pierwsze święta ze śniegiem. Taki prawdziwy klimat prawda? Moi rodzice nawet tu przyjeżdżają. Święta spędzimy u nas w domu. Od rana urzęduję z Pattie w kuchni i gotujemy. 
-Już powinni tu być - powiedziałam do Justina, który wszedł do kuchni.
-Spokojnie zaraz będą.
Na jego słowa rozległ się dzwonek do drzwi. Przetarłam dłonie i zdjęłam fartuch. Pattie zrobiła to samo. Wszyscy razem poszliśmy do drzwi, które otworzyłam.
-Cześć - szepnęłam.
-Cześć słonko - przytuliła mnie do siebie mama, następnie tata.
-To jest mama Justina - przedstawiłam ich sobie.
-Pattie - podała im rękę.
-Ja jestem Joanne, a to mój mąż Lucas.
Nie poszło tak źle. Ale i tak wiadomo że moi rodzice coś zepsują. 
Po niedługim czasie przyjechał Jeremy z żoną i dziećmi. Znowu ich przedstawiliśmy. Justin, Jeremy, mój tata i dzieci poszli do salonu, a ja z Pattie i moją mają gotowałyśmy. 
-Mamo, nocujecie u nas, przecież nie musicie wynajmować pokoju w hotelu - powiedziałam obojętnie.
-Dziękuję córeczko - pocałowała mnie w głowę.
Skąd ta opiekuńczość u niej? Tak nagle? Już rozumiem, robi to tylko na pokaz, oczywiście.
***
O godzinie 17:30 zasiedliśmy do stołu. Podzieliliśmy się opłatkiem, złożyliśmy życzenia i takie tam. Pomodliliśmy się a nastepnie zasiedliśmy do stołu. Jazzy z Jaxonem od razu chcieli dostać na swoje talerze pierogi. Nic się im nie dziwiłam, też sobie dwa nałożyłam. Jak byłam mała to w wigilie praktycznie tylko jadłam pierogi, nie lubiłam innych potraw. Teraz wszystko się zmieniło. Zjem wszystkiego po trochu. A odchudzać się zacznę po świętach. 
-Kiedy prezenty? - zapytała Jazmyn.
-Kochanie, później - powiedział Justin.
-Ale ja chcę teraz! Proszę.
-Jazzy, zjedz jeszcze coś. Jak zjesz jeszcze trzy potrawy, będziesz mogła być Świętym Mikołajem i rozdawać prezenty, dobrze? - zapytała Erin.
Jazzy z uśmiechem na ustach pokiwała głową oraz zaczęła jeść to co Justin nałożył jej na talerz. Jazzy siedziała obok Justina, a ja siedziałam pomiędzy Justinem i Jaxonem.
Poczułam że ktoś mnie szturcha w rękę. Obróciłam w lewo głowę. No tak, Jaxon.
-Co chcesz? - zapytałam rozlądając się po stole co mu dać.
-Pieroga.
-Ale kochanie, już jadłeś pieroga - odezwał się Jeremy.
-Jeszcze jednego no proszę!
Jeremy wymienił pomiędzy mną porozumiewawcze spojrzenie.
-Pierogów nie zabraknie, niech zje - posłałam ciepły uśmiech dla taty Justina.
Oficjalnie Jeremy się zgodził. Nie rozumiem o co chodzi, przecież ten jeden pieróg nie zrobi różnicy. Zje i tyle. Dobrze że w ogóle chciał jeść, bo ja jak byłam mała w Wigilie w ogóle nie chciałam jeść. Nałożyłam najmniejszego pieroga dla Jaxona i wróciłam do swojej potrawy, na talerzu.
-Zjadłam nawet cztery dania! Mogę teraz rozdawać prezenty? - zapytała Jazzy słodko.
Zgodziliśmy się i wszyscy zasiedliśmy na sofę i fotele. Dzieciaki razem z Justinem usiedli na dywanie z długim włosem. Ja również się do nich dosiadłam. 
-Pierwszy prezent dla.. - powiedziała i zaczęła składać imię na sylaby - Justina.
Jazzy próbowała podnieść wielkie zapakowane pudło ale nie dała rady. Mój tata jej pomógł. 
-Dziękuję, Święty Mikołaju - puścił jej oczko.
Szatyn zaczął powoli rozklejać pudło z papieru ozdobnego. Papier znikł a zostało pudło z narysowaną gitarą. 
-Kto to kupił? - zapytał.
Jeremy z Erin uśmiechnęli się do niego.
-Dziękuję, bardzo dziękuję! Nigdy nie miałem czasu takiej kupić. 
Justin rozpakowanie gitary z pudła zostawił sobie na później. 
-Kolejny prezent dla Lily!
-Dla mnie? - zapytałam.
Justin puścił mi tylko oczko.
***
Po wigili postanowiliśmy że wszyscy przenocują u nas. Po co mamy się codziennie ganiać? Moi rodzice śpią w gościnnym z dala ode mnie, tak sobie wybrali. Jeremy i Erin śpią obok moich rodziców, powiedzieli że wolą nas "nie słyszeć". Wiadomo o co chodzi. Jaxon i Jazzy śpią razem, a Pattie obok nich. Cztery pokoje gościnne zajęte. Idealnie, wszyscy się pomieścili. 
-Dlaczego nie mogłam rozpakować tego prezentu? - zapytałam gdy byliśmy już w łóżku późnym wieczorem.
-Wolałem aby nikt tego nie widział - ponownie puścił mi oczko.
Zajrzałam do torebki. Na wierzchu było zdjęcie z imprezy, gdy się poznaliśmy.
-Skąd je wziąłeś? - zapytałam ze łzami w oczach.
-Emily załatwiła. Dlaczego płaczesz? 
Wtuliłam się bardziej w niego.
-Najpiękniejszy moment w życiu.
Justin pocałował mnie w czoło i kazał rozpakowywać dalej. Na samym dnie była bielizna. Erotyczna. No tak, mogłam się tego spodziewać. 
Zaczęłam się głośno śmiać.
-No co, przyda się!
-Taa, na pewno - pocałowałam go w policzek.
-Na przykład teraz.. - trącił nosem moją szyję.
Zaśmiałam się i zabrałam bieliznę do łazienki. Ubrałam ją, założyłam szlafrok i wyszłam do mojego narzeczonego, który od razu wstał. Zsunął ze mnie szlafrok i z dzikością w oczach wziął mnie na ręce i położył na łóżku.



***
Postanowiłam coś. Napiszę jeszcze chyba jeden, nudny, zwyczajny i raczej krótki(bo nie dam rady pisać czegoś gdzie nic się nie dzieje) rozdział i przechodzimy do sedna. Zaczną się ciekawe rozdziały, wszystko zacznie się rozwijać. Mam nadzieję że mi się uda Was zaskoczyć. I mam nadzieję że przeczytacie post który zamieściłam dziś, i link do niego znajduje się wyżej! Chyba że po prostu wolicie zjechać pod ten rozdział a tam znajduje się wszystko, obojętnie ;) Mam nadzieję że przeczytacie tamtą notkę i zostawicie komentarz, tak jak i tutaj - bo to dla mnie bardzo ale to bardzo ważne. Kocham Was. Dziękuję.


4 komentarze:

  1. Mój Boże,to jest świetne! *.* Ubóstwiam Cię za to opowiadanie.*_* Jaki świetny pomysł z tym kotkiem na prezent dla Lily.:) I jeszcze to imię..Tosia,takie sweetaśnee.<33
    PS. Rozumiem,że możesz przechodzić trudny okres,ja też taki niedawno przechodziłam. I wiesz co mi pomogło? Książka Demi Lovato "Bądź swoją siłą przez 365 dni w roku". Polecam,świetna książka,być może Tobie również pomoże. Trzymam za Cb kciuki.<3
    A,i jeszcze jedno jak ustawiłaś ten Player na górze? Dawno chciałam to zrobić u siebie, ale nie mam pojęcia jak.;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odezwij się na poczcie nosuperno@o2.pl lub na gg 49748322, lepiej byłoby na gg tak szczerze więc jak nie masz, to można założyć szybciutko na gg.pl :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział *-* ahsjska czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń