4.02.2014

Chapter 17 (II)

-Dobrze się bawisz? - zapytał Justin podając mi kolejnego drinka.
Szczerze to bawiłam się całkiem dobrze. Był sylwester, poszliśmy ze znajomymi do klubu. Emily i Chris przyjechali. Mam cudownego chłopaka. Poprawiam, narzeczonego. Czego więcej chcieć?
-Jest cudownie.
-Może zatańczymy? - zapytał jakiś chłopak, mniej więcej w moim wieku.
Justin spiorunował go wzrokiem. Po chwili podeszła do mężczyzny blondynka zarzucając mu ręce na szyję.
-A ja może zatańczę z panem, co pan na to? - zapytała piskliwym głosem, który miał brzmieć słodko.
Ewidentnie byli razem. Justin złapał za dłoń blondynkę i ruszył z nią w głąb ludzi. Super, czyli tak się chce bawić? Jasne, nie ma problemu. 
Chwyciłam Jasona, bo tak miał na imię brunet, który tak bardzo chciał ze mną zatańczyć, za rękę a następnie zaczęliśmy tańczyć. Taniec Justina i blondynki był na początku zwyczajny, ale gdy ujrzeliśmy jak tańczą ocierając się o siebie oboje nieźle się zdenerwowaliśmy.
-Ona mi to robi specjalnie - szepnął i zacisnął pięści.
-Mhm?
-Zdradziłem ją, ale mi wybaczyła, tylko się mści od czasu do czasu.
Okej, tylko teraz jedna myśl. Justin dobrze wie, że mogę to zobaczyć i nic z tym nie robi. Jak sobie chce.
-Może drinka? - zapytał Jason.
Pokiwałam głową i wróciliśmy po piętnasto minutowym tańcu do baru. Nowo poznany chłopak postawił najmocniejszego drinka, którego wypił duszkiem. Zamoczyłam język i od razu go schowałam, robiąc skwaszoną minę.
-To nie jest aż takie mocne - zaśmiał się.
Spiorunowałam go wzrokiem robiąc duży łyk. W smaku w sumie nie jest aż takie złe. W mig napój znikł ze szklaneczki. Jason kiwnął palcem do barmanki aby podała to samo co wcześniej. 
Właśnie kończyłam, bodajże szóstego drinka postawionego przez Jasona gdy pociągnął mnie na drugi koniec klubu. Był już nieźle wstawiony, ja w sumie też. Ale ja, w przeciwieństwie do Justina i Jasona funkcjonowałam normalnie. 
Jason położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, tak że nasze ciała się dotknęły. Zaczął poruszać się w rytm piosenki, a ja po chwili niepewnie do niego dołączyłam. Nasze oczy spojrzały w kierunku Justina i Amber, bo tak miała na imię ta blondynka. Nieźle się bawili ze sobą, my nie byliśmy im potrzebni. Śmiali się, a Justin co chwilę trącał nosem szyję blondynki. 
-Ja pierdole - Jason przeczesał swoje włosy dłonią.
Złapał mnie za nadgarstki, ciągnąc w stronę korytarza prowadzącego do łazienek. Za rogiem przycisnął mnie do ściany. Między nami nie było nawet centymetra miejsca. 
-Jason - szepnęłam. - Puść mnie.
-Nie! Ona nie będzie tak ze mną pogrywać, a on nie będzie z Tobą.
-Ale oni tylko tańczą..
-Nie tańczą! Nie widziałaś jak się lizali?! To chyba ślepa jesteś dziewczyno.
-Zostaw mnie - wybełkotałam.
Uśmiech na jego twarzy momentalnie się pojawił gdy zobaczył w moich oczach strach.
-Mówię serio, zostaw mnie.
-Bo co? Bo Twój kochaś mnie pobije? Jakbyś nie widziała bawi się z moją laską! I to dobrze się bawi! - parsknął.
Jason przyssał się do mojej szyi a ja poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Co jeśli on będzie chciał mnie zgwałcić? Nie wiem do czego jest zdolny, a szczególnie po pijaku i narkotykach, ale na pewno nie będzie się opamiętywać, nie pomyśli - tylko zrobi.
-Wiem że tego chcesz - wysapał.
Złapał mnie za podbródek łącząc nasze usta w pocałunku. Nie dałam mu dostępu do mojego języka, w życiu. Dłoń Jasona powędrowała na mój pośladek lekko go ściskając. Myślałam, że teraz wykorzysta sytuacje i wepchnie swój język do mojej buzi, ale on przerwał pocałunek. Jego dłoń z pośladka powędrowała na udo. Następnie spojrzał mi w oczy i szybko wsunął swoją dłoń pod moją krótką obcisłą sukienkę. Serce mi podeszło do gardła gdy zza rogu wyłonił się Justin z Amber.
-Ty fałszywy chuju! Znowu to zrobiłeś! - krzyknęła i wybiegła tylnymi drzwiami, które były obok. 
Jason nie miał zamiaru za nią biec. Jego dłoń wędrowała pod moje majtki. Oczy zalały mi się łzami.
-Puść mnie! - pisnęłam.
W pomieszczeniu było ciemno, tylko co chwile dobiegało do nas kolorowe światła ze środka klubu. Obraz zniekształcał mi się przez łzy które napływały do moich oczu. Wolną dłonią, bo drugą Jason przycisnął do ściany, próbowałam wyrwać jego dłoń.
Wyszukałam wzrokiem Justina który stał i się przyglądał. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Dlaczego on nic nie robił? Dlaczego stał i się tylko przyglądał? Każdy normalny facet gdy zobaczy swoją dziewczynę z innym facetem zazwyczaj go pobija. Jęknęłam jak Jason wsunął palce w moją muszelkę. Dopiero wtedy Justin się obudził. Zerwał się, odciągnął bruneta i uderzył go z całej siły. Jason upadł na podłogę a szatyn zaczął go kopać po brzuchu i po czułym miejscu. Następnie usiadł na niego i zaczął okładać jego twarz pięściami. Zsunęłam się po ścianie ale szybko się zerwałam. Schyliłam się za Justinem i próbowałam go odciągnąć, akurat brał zamach i to ja dostałam z pięści w nos. Siła jaką w sobie miał powaliła mnie na podłogę. Justin dopiero wtedy przestał. Siedział do mnie tyłem. Przestał swoją czynność ale nie raczył się obrócić. Z mojego nosa sączyła się krew. Wstał, kopnął jeszcze parę razy Jasona i pomógł mi wstać.
-Idziemy - syknął.
Ruszył przodem, ja szłam za nim. Wyszliśmy tylnym wyjściem. Z ust Justina co chwilę wylatywał łańcuch przekleństw. 
Zatrzymałam się dopiero przed naszym samochodem. On chyba nie zamierzał jechać gdy był nawalony w trzy dupy i naćpany? 
-Na co czekasz? Wsiadaj do chuja! - krzyknął.
Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale tylko cofnęłam się do tyłu. Justina wzrok ze mnie powędrował w oddal. Obejrzałam się i zobaczyłam Jasona stojącego pod ścianą klubu. Justin trzasnął drzwiami od samochodu i biegiem ruszył w jego stronę. Złapał go za ramiona a następnie popchnął na ścianę. Jego głowa nie wytrzymała i osunął się po ścianie. Stracił przytomność. Szatyn kopał go i kopał.


-Justin przestań! - krzyknęłam.
Bałam się do niego podbiec. Bałam się że znowu dostanę. 
-Justin - wybełkotałam przez płacz.
Chłopak obrócił się. Zaczął iść do mnie, a gdy już doszedł złapał mnie za nadgarstki i wepchnął do samochodu. Trzasnął drzwiami a po chwili już siedział na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i z piskiem opon ruszył. Zatrzymując się przy Jasonie otworzył szybę i splunął w jego stronę. Zasunął szybę i odjechał ponownie z piskiem. Bałam się że dojdzie do wypadku, że nie przeżyjemy. Że już nigdy go nie zobaczę, jak i Emily oraz rodziny.
Na szczęście dojechaliśmy bez żadnego wypadku lub jakiejś stłuczki. Justin wjechał do garażu, zgasił samochód i patrzył przed siebie. 
-Justin - szepnęłam.
-Nic nie mów - syknął w moją stronę.
-Ale.. - nie dokończyłam.
-Nie ma żadnego jebanego ale! Zachowałaś się jak zwykła dziwka, rozumiesz?!
-Justin! - pisnęłam. - Sam nie byłeś lepszy!
-Ale ja się z nią nie pierdoliłem!
-Ja z nim też nie!
-Było widać - szepnął i wysiadł.
Siedziałam w samochodzie przez jeszcze parę minut. Płakałam. Łzy zlewały mi się z krwią. Tak, nadal nos mi cholernie krwawił.
-Wchodzisz do tego pierdolonego domu czy nie?! - usłyszałam krzyk Justina.
Odpięłam pas i wysiadłam. Usłyszałam dźwięk zamykanego samochodu. 
Weszliśmy do domu a Justin od razu pociągnął mnie do łazienki. Posadził mnie na blacie a następnie wyjął z szafki apteczkę. Delikatnie oczyścił krew.
-Schyl się nad zlew.
-Co? - szepnęłam.
-Schyl się nad zlew i dmuchnij nosem.
Zrobiłam jak kazał. Trochę krwi poleciało mi jeszcze ale potem było już dobrze. Justin ponownie posadził mnie na blacie a jego dłonie znalazły się obok moich ud.
-Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś? 
-Przecież to nie ja...
-Jak nie Ty kurwa! Ty!
-Justin, nie podnoś na mnie głosu - syknęłam.
-Dobrze Ci zrobił? Jest lepszy ode mnie? - spojrzał mi w oczy.
-Przestań! Porozmawiamy o tym jutro, teraz się nie da z Tobą o tym rozmawiać. - szepnęłam i zeszłam z blatu. Jego ręce nadal znajdowały się na blacie przez co nie miałam jak odejść. Odepchnęłam go od siebie i wyszłam z łazienki. Weszłam do ostatniego pokoju na końcu korytarza, przekręciłam klucz a następnie rzuciłam się na łóżko. Z moich ust wydobył się cichy szloch, który próbowałam powstrzymać. Przycisnęłam dłoń do ust aby Justin nie usłyszał że płaczę. Po chwili uspokoiłam się a Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.

*****
Doskonale wiem, że jest krótki. Ostatnio wzięło mnie aby dodawać krótsze rozdziały. Właśnie zaczęły mi się ferie, oczywiście będę miała wyjazd, ale dopiero za tydzień. 
Wracając do długości rozdziałów. Od dzisiaj będą krótsze. 
Jest tu Was mało. Dlatego proszę aby każdy z Was skomentował podpisując się. Bardzo o to proszę.
A i prosiłabym o polecenie bloga, czy coś, czyta to tylko cztery osoby, dlatego prosiłabym abyście komuś polecili, będę bardzo wdzięczna!
Kocham Was.

6 komentarzy:

  1. Że co?! Że jak?! Sorry,ale Justina kompletnie pojebało! *-* Jak on śmie oskarżać Lily o zdradę?! Jprdl,ale jestem na niego wściekła.;o Ale oczywiście rozdział mega,czekam na kolejny.:D
    Ach,farciaro..masz ferie? OMG,zazdroszczę.;) Ja zaczynam dopiero za 2 tyg.;x no,dokładnie tydzień i 3 dni,ale nie ważne.;) Pozdrawiam i życzę weny.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże ile emocji *-* nie mogę doczekać się następnego *-* Żeby Justin się ogarnął :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej co Ty sobie wyobrażasz?! dlaczego nie mogę wejść w Twoje blogi? "Ten blog jest otwarty tylko dla zaproszonych czytelników" zrób coś z tym :c

      Usuń
  3. Justin zachował sie jak ostatni dupek ehh...
    czekam nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D Justin to dupek. Szkoda, że będziesz dodawała krótsze, to jest naprawdę dobre opowiadanie, czytam je od samego początku, skomentowałam każdy rozdział :) K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aby się w następnym pogodzili i dodaj szybko następny prosze. A i super rozdział

    OdpowiedzUsuń